
- Żywność, którą udaje nam się pozyskiwać, rozdajemy na bieżąco, potrzeby są bardzo duże, tym bardziej, że wielu uczniów straciło możliwość zjedzenia ciepłego, darmowego posiłku w szkołach - mówi Maria Kapuścińska z PCK w Bydgoszczy.

W Bydgoszczy nie brakuje miejsc, gdzie nadwyżką jedzenia można się szybko podzielić. Wspólna spiżarnia - Jadłodzielnia Bydgoszcz działa bez przerwy, choć jedzenia, po które może się zgłosić każdy, kto go potrzebuje, ostatnio trafia tu mniej

- Na stałe współpracujemy z dwiema restauracjami, ale one tez działają w ograniczonym zakresie, kiedy obowiązują ograniczenia, robią mniejsze zakupy, wiec żywności, którą mogą przekazać też jest mniej - mówi Ireneusz Nitkiewicz. - Często też trafiały do nas nadwyżki jedzenia przygotowanego an rodzinne imprezy, wesela, teraz takich spotkań nie ma. Wydawałoby się, ze w niektórych domach powstanie nadwyżka jedzenia po zapasach, jakie robiliśmy wiosną, ale wydaje się, ze bydgoszczanie kupowali wtedy z głową, jeśli na zapas, to produkty suche, z długą datą przydatności do spożycia, z których jeszcze pewnie korzystają. Generalnie wielu z nas w tych niepewnych czasach stara się oszczędzać: kupować mniej i nie marnować. To, co niestety wciąż boli, to żywność marnowana przez duże sklepy. [b]Mimo że działa już ustawa regulująca tę kwestie, jedzenie wciąż trafia na śmietniki, choć można byłoby je wystawić w kartonach czy skrzynkach, skąd odebrałyby je właśnie jadłodzielnie czy bezpośrednio potrzebujący albo grupy freegan.

- W czasie pandemii przybyło osób, które korzystają z pomocy, zapotrzebowanie jest większe. Ile żywności byśmy nie otrzymali, jesteśmy w stanie ją zagospodarować na rzecz osób potrzebujących – podkreślają prezesi Banków Żywności.