Strażacy sygnał o pożarze dostali o godz. 19,36. Zjechało dziesięć zastępów, także strażacy - ochotnicy z Sicienka. Był problem z dojazdem do pożaru. Bo teren pełen krzaków i drzew samosiejek. Na szczęście pałac jest nad jeziorem, więc było skąd czerpać wodę.
Byłem tam w poniedziałek 4 listopada. Spotkałem pracowników Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Bydgoszczy: Alicję Chojnacką-Biłoszewską i Janusza Flemminga. Dowiedziałem się, że pałac był kiedyś własnością Fundacji im. hrabiny Potulickiej. Ta sprzedała obiekt dziesięć lat temu mieszkańcowi Bydgoszczy.
Przez minione dziesięć lat nowy właściciel nie zrobił nic. Mimo kontroli inspektorów od ochrony zabytków. W tym roku został przymuszony do naprawy dachu, który nieco ucierpiał dwa lata temu w czasie sierpniowej nawałnicy. Przeciekał, mówią w urzędzie ochrony zabytków. W listopadzie właściciel pałacu miał rozpocząć remont dachu. Według przygotowanego projektu. I były na to przyznane pieniądze - państwowe.
Nie będzie remontu. Bo dach w nocy - z niedzieli na poniedziałek - spłonął. We wtorek 5 listopada przyjadą tu specjaliści strażacy od badania przyczyn pożaru i policjanci.
Pałace - zamki również, przykładem ten w Nowym Jasińcu - które trafiają w prywatne ręce, nie mają jakoś szczęścia. W Nowym Jasińcu (pisałem o tym w połowie października) ruinę zamku z XIII wieku wziął facet z Warszawy, postawił tabliczkę: teren prywatny i - powiadają w Nowym Jasińcu -mamy teraz większą ruinę!
To samo mogą powiedzieć mieszkańcy Słupowa. Mieli zaniedbany XIX-wieczny pałac, teraz mają spaloną ruinę. Po drodze mijałem ruiny pałaców w Krąpiewie, Wierzchucinku. A jest ich znacznie więcej. Czas zająć się nimi.
