Pałac Bydgoszcz, czyli dobra zgrana paczka. Nie tylko świąteczna

Nie da się ukryć, że w powietrzu czuć już zbliżające się Boże Narodzenie. A jak święta, to oczywiście kolejny już raz akcje ze „Szlachetną Paczką” (druga okazja to Wielkanoc). W supermarketach pojawią się aktorzy i inni znani ludzie, żeby nakupić różnych smakołyków dla potrzebujących, mniej majętnych rodzin. Zapewne nie zabraknie w tym gronie także sportowców.

A kontrakty niektórych nie są z tych „od pierwszego do pierwszego”. Na przykład naszych reprezentacyjnych piłkarzy, poczynając od Łukasza Fabiańskiego a kończąc na Robercie Lewandowskim. Daleko im do „kokosów” Garetha Bale’a czy ostatniej umowy z Realem Madryt Cristiano Ronaldo, ale i tak nasi milionerzy takich paczek za jedną wizytą w supermarkecie mogliby zrobić tysiące.

A propos kontraktów sportowców, zabawna sytuacja wyniknęła przy okazji ostatniego „TurboKozaka” w Canal+. Tym razem do piłkarskiej zabawy został poproszony... siatkarz PGE Skry Bełchatów Karol Kłos, który telewidzom przedstawił się jako „TurboKłosiu”.

Muszę przyznać, że środkowy bloku reprezentacji Polski, mierzący 201 centymetrów mile mnie zaskoczył operując piłką. Jedno jest pewne - nie przeszkadzała mu. Strzelał na bramkę i w poprzeczkę nie gorzej niż piłkarski zawodowiec. Przy ostatniej konkurencji, strzałach na bramkę z połowy boiska, poprosił króla Twittera z Bydgoszczy, Marcina Krzywickiego (200 cm), obecnie piłkarza II-ligowego GKS Bełchatów.

„Krzywy”, który wystąpił w tym programie jako trener personalny Kłosa, zrobił swoje, ale docenił też kunszt siatkarza.

Krzywicki: - Po tej żonglerce, którą zobaczyłem w wykonaniu Karola (lewą nogą niczym Messi - przyp. Fa), to chciałbym zaproponować chyba zmianę warty w ataku w Bełchatowie. Tylko jest jeden warunek, że jest też zamiana kontraktów. Nie wiem, czy widziałeś mój? Kłos: - Domyślam się, że jest wysoki. Krzywicki: - Tak jak ja, tak jak my (śmiech).

No i nie dowiedzieliśmy się, jak wysokie są kontrakty piłkarza i siatkarza. Tak jak nie dowiemy się za jakie pieniądze grają zawodnicy bydgoskich klubów, np. siatkarze Łuczniczki, siatkarki Pałacu, czy piłkarki KKP. Zastanówmy się czy pieniądze mają wpływ na jakość gry? Pewnie tak, choć ktoś może być innego zdani, zależy jak na to spojrzeć.

Wyjdźmy od starej złotej myśli, że pieniądze na boisku nie grają. Owszem, ale gdy są, to można zbudować zespół z odpowiednich zawodników. Jednak czy to od razu gwarantuje jakość na boisku? Nie zawsze. Każdy zawodnik i każdy trener powie, że w zespole najważniejsze są atmosfera i zgranie. A zgrana paczka, to efekt stabilności kadry zespołu, unikanie zbędnych ruchów personalnych.

Dobrym przykładem są w tej chwili siatkarki Pałacu. Do nowego sezonu zespół przystąpił po małych korektach w składzie. Kontynuacja pracy Adama Grabowskiego z tym samym praktycznie zespołem już przynosi efekty. Jest zgranie, jest entuzjazm, są wyniki.

- Rozegrałyśmy się i naprawdę fajnie czujemy się na boisku razem. Jesteśmy zespołem, który się dogaduje - podkreśla rozgrywająca Marlena Pleśnierowicz, która po meczu z Legionovia wybrana została MVP.

A zespół Łuczniczki? Przeszedł gruntowną zmianę i trener Piotr Makowski ma problem ze zgraniem. Stąd wyniki na razie w kratkę.

Z kolei KKP po spadku z ekstraligi nie zmienił się osobowo, ale mimo ogranych boiskowych nawyków, to za mało, żeby „rządzić” nawet w I lidze. Klubu nie było stać na grę w ekstra-lidze, nie stać też na wzmocnienia na zapleczu elity. No i co z tego, że dziewczyny tworzą fajną, zgraną paczkę?

Wiadomo, że atmosferę tworzą wyniki, a wyniki tworzą atmosferę. Ale jeśli nawet nie zawsze wychodzi na boisku, to bydgoskich sportowców zapewne zobaczymy jako zgraną paczkę przy tworzeniu „Szlachetnej paczki”.