Stowarzyszenie powstało, aby propagować szeroko rozumianą współpracę polsko-ukraińską i integrować mniejszość z Bydgoszczy. Wcześniej w Domu Ukraińskim organizowano zajęcia dla dzieci, spotkania różnych kółek zainteresowań, zapewniano pomoc prawną czy rozwiązywano codzienne problemy.
– To, co nam teraz pomaga, to doświadczenie w prowadzeniu kursu języka polskiego od zera. Teraz na takie zajęcia zgłasza się dużo osób. Tak jak wcześnie było ich 5-10 dziennie, to teraz jest ich 20-30. Oczekujemy, że w następnym tygodniu będzie ich 50 i więcej – przewiduje ukraiński operator Pavel Gladkov.
Stowarzyszenie pomaga osobom uciekającym przed wojną do Bydgoszczy, ale zapewnia też wsparcie tym, którzy zostali na miejscu. Cały czas prowadzone są zbiórki żywności, środków higienicznych i czystości czy artykułów pierwszej potrzeby.
– Mamy trzy kierunki działania. Pierwszy to zbieranie rzeczy dla wojskowych: ciepłej odzieży, śpiworów. Drugi kierunek to pomoc, którą otrzymają osoby cywilne na Ukrainie. Zbieramy też rzeczy dla osób, które przyjechały tu zamieszkać. Chodzi o zapewnienie im minimalnego kompletu życiowego – przekazuje Pavel Gladkov.
Szczególną troską otaczani są najmłodsi, którzy wciąż bardzo przeżywają wszystkie wydarzenia. – Dzieci są w dużym stresie. Kto przekraczał granicę, spędził tam po 10 godzin. One też słyszały te wszystkie strzały. Cały czas znajdują się w trudnym psychologicznym stanie – stwierdza operator.
– Ostatni telefon odbierałem o 2 w nocy, pierwszy o 4:30. Najgorętsze godziny mamy od 6 do 12. Dowiadujemy się, kto przekroczył granicę w nocy, kto dotarł do Bydgoszczy. W pierwszej kolejności załatwiamy ich potrzeby. Robimy też prognozy, co będzie potrzebne za 3-4 dni – dodaje.
Jeden ze współzałożycieli stowarzyszenia podkreśla dużą pomoc ze strony Urzędu Miasta, który m.in. przekazuje listy osób gotowych przyjąć do mieszkania uchodźców. Ukraińcy wcześniej pracujący w Bydgoszczy starają się ściągnąć tu swoje rodziny. Sytuacja tej grupy uchodźców jest o tyle łatwiejsza, że mogą liczyć na to, że to ich bliscy wezmą na siebie ciężar zajęcia ich najpilniejszymi potrzebami.
Gdy jedni próbują wydostać się z Ukrainy, inni wybierają odwrotny kierunek. – Mam kontakt z firmą outsourcingową, która zajmuje się zatrudnieniem Ukraińców w Polsce. Na 500 osób zatrudnionych, 50 pojechało walczyć. Myślę, że 1 na 5 osób z naszej społeczności wróciła do kraju – uważa P. Gladkov.
