Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni sukces kadry? 1997 rok!

Dariusz Łopatka
Trenerze, chciałbym porozmawiać z Panem na temat polskiej koszykówki i jej obecnej kondycji. Na początek chciałbym zapytać, jaki był - Pana zdaniem - ostatni, największy sukces naszej kadry narodowej?

Rozmowa z EUGENIUSZEM KIJEWSKIM, szkoleniowcem koszykarzy Polskiego Cukru SIDEn-u, a także byłym trenerem narodowej reprezentacji Polski.

<!** Image 3 align=none alt="Image 195363" sub="Eugeniusz Kijewski jest jedną z najwybitniejszych postaci krajowej koszykówki. Karierę zawodniczą zakończył ze średnią 26,1 punktu na mecz. Przez długie lata był to rekord Polski [Fot.: Adam Zakrzewski]">Trenerze, chciałbym porozmawiać z Panem na temat polskiej koszykówki i jej obecnej kondycji. Na początek chciałbym zapytać, jaki był - Pana zdaniem - ostatni, największy sukces naszej kadry narodowej?

Hmm, nie jestem przygotowany do zajęć. <!** reklama>

Proszę sięgnąć pamięcią.

Wydaje się, że poprzednie mistrzostwa Europy, kiedy reprezentacja nie zagrała w najsilniejszym składzie, wyglądały przyzwoicie. Pokonaliśmy m.in. Turcję, to był poprawny występ, a gra naszej drużyny wyglądała fajnie. Wcześniej to był chyba 1997 rok.

Dokładnie. Wielu kibiców za ostatni sukces reprezentacji uznaje mistrzostwa Europy w 1997 roku, kiedy to prowadzona przez Pana drużyna zajęła w Hiszpanii siódme miejsce.

<!** Image 4 align=right alt="Image 195367" sub="Od niedawna Eugeniusz Kijewski prowadzi pierwszoligową drużynę PC SIDEn-u Toruń [Fot.: Adam Zakrzewski]">Pamiętam ten turniej dobrze. W ćwierćfinale byliśmy o krok od pokonania Greków. Niewiele wtedy nam zabrakło, abyśmy znaleźli się w najlepszej czwórce. Niestety, czasami tak się zdarza. Gdyby nam się udało osiągnąć lepszy rezultat, może losy polskiej koszykówki potoczyłyby się inaczej.

Co stało się od tego czasu, że reprezentacja przez te lata notuje coraz gorsze rezultaty?

W tamtym okresie, podczas mistrzostw w Hiszpanii, mieliśmy do dyspozycji wszystkich najlepszych polskich zawodników. W tej chwili mamy z tym duży problem. Myślę, że podczas poprzednich mistrzostw, jak również podczas obecnych eliminacji, drużyna prezentowałaby się lepiej, gdyby zagrała w najmocniejszym składzie. Popieram oczywiście wprowadzanie do zespołu młodych zawodników, ale w takiej sytuacji, jakiej jesteśmy, celem jest awans do mistrzostw - a to nie jest jeszcze przegrane - musimy przekonać do gry wszystkich czołowych koszykarzy.

W ostatnich meczach brakowało m.in. kontuzjowanych Macieja Lampego czy Thomasa Kelatiego.

Brakuje też Filipa Dylewicza i Macieja Szewczyka. Wierzę, że do przekonania ich wystarczyłaby rozmowa. Choć zrezygnowali, mogliby pomóc tej reprezentacji. Mamy materiał ludzki, żeby polska reprezentacja grała lepiej. Mamy kilku ciekawych zawodników. Jest Michał Ignerski, którego przed rokiem nie było. Teraz mamy odwrotną sytuację ze wspomnianym Szewczykiem. W kraju nie mamy aż tylu dobrych koszykarzy, żeby móc wybierać sobie z grona trzydziestu osób. Koszykarze, o których rozmawiamy, powinni grać.

Polski Związek Koszykówki musi więc w tej sytuacji podjąć pewne kroki...

Myślę, że leży to w gestii sztabu szkoleniowego, który działałby przy pełnym poparciu związku. Przecież to tylko kwestia rozmów.

Patrząc wstecz zastanawiam się, czy obecni kadrowicze grają na podobnym poziomie, co kiedyś Pana zawodnicy - Adam Wójcik, Maciej Zieliński, Dominik Tomczyk, Andrzej Pluta i inni. Można porównać poziom gry obecnych zawodników do dawnych reprezentantów?

Sytuacja obecnie trochę się zmieniła. W tamtej reprezentacji tylko Wójcik grał za granicą. Teraz tych zawodników mamy zdecydowanie więcej, z Marcinem Gortatem grającym w NBA na czele. Ignerski, Lampe występują natomiast w czołowych klubach europejskich. Porównywać jest trudno i takie dywagacje zawsze prowadzą w ślepy zaułek, jednak jest pewne, że zawodników ogranych na poziomie europejskim jest teraz więcej niż wówczas, gdy ja prowadziłem reprezentację.

Pomimo to, reprezentacja zawodzi. Porażki z Belgią i Finlandią chwały biało-czerwonym nie przysporzy, tym bardziej że zespół Alesza Pipana przegrywał na własnych parkietach.

Jestem daleki od stwierdzeń, że była to kompromitacja. Rzeczywiście, powinniśmy wygrać, ale - niestety - taki jest sport. Sytuacja, w jakiej znalazła się kadra, nie jest katastrofą, bo za parę dni może okazać się, że jesteśmy liderami tej grupy. Dlatego nie kładłbym już teraz wszystkich do grobu. W rundzie rewanżowej można wygrać wszystkie mecze i skończyć eliminacje na pierwszym miejscu w grupie. Wszystko jest w głowach zawodników. Dużą rolę odegrać może teraz sztab szkoleniowy, który musi to wszystko posklejać. Sytuacja jest trudna i dla chłopaków, i dla trenerów. Trzeba jednak próbować z tego wyjść. Gdybyśmy wygrali dwa wspomniane mecze, to teraz rozmawialibyśmy o czym innym. Sprawa jest wciąż otwarta, bo awansować mogą nawet trzy zespoły z polskiej grupy. U siebie musimy jednak wygrywać. Gdybyśmy zaczęli teraz usprawiedliwiać te porażki, wyglądalibyśmy śmiesznie.

W ostatnich latach polski związek stawia na szkoleniowców z zagranicy, którzy - nie ma co ukrywać - zarabiają w naszym kraju niemałe pieniądze. Myśli Pan, że to dobry kierunek?

O to trzeba zapytać prezesów. Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat, gdyż mogłoby to zostać źle odebrane. Powiedzieć trzeba jednak, że trenerzy zagraniczni mają łatwiej, gdyż ta krytyka nie jest aż tak zażarta, jak w przypadku polskich szkoleniowców. Nie wiem na czym to polega. Może wpływ mają zabory, gdy zawsze byliśmy pod czyjąś pieczą. Wydaje mi się, że w innych krajach wygląda to inaczej. Bez względu na to, skąd pochodzi trener, krytyka powinna być taka sama, a jednak jest inaczej. Gdy polski trener przegra, to wszyscy go zwalniają, a gdy przegra obcokrajowiec, to wszyscy zastanawiają się, czy zawalili zawodnicy.

Widać, że świat nam powoli ucieka. Jaka jest więc - Pana zdaniem - recepta na uleczenie polskiej koszykówki?

Masowe szkolenie młodzieży. Przez ostatni lata pracowałem w koszykówce młodzieżowej i twierdzę, że mamy uzdolnioną młodzież. Trzeba jednak penetrować rynek, chodzić po szkołach. Mamy wysokich, sprawnych ludzi. Za tą masowością powinny iść jednak pieniądze. Patrząc wstecz, przed laty możliwości było więcej. Teraz na nasze problemy składa się wiele spraw, poczynając od sprawności ogólnej, sumy godzin WF-ów w szkołach, przygotowania lekkoatletycznego i gimnastycznego młodzieży. Dziś nastolatki nie lubią WF-ów. Młodzi ludzie są zadowoleni, gdy na te zajęcia nie muszą chodzić i kółko się zamyka.

Należy więc budować popularność koszykówki. Receptą na to może być sukces reprezentacji...

Oczywiście, to ona kształtuje zainteresowanie. Po 1997 roku i mistrzostwach w Hiszpanii byli sponsorzy i wielu chłopaków zaczęło tę koszykówkę trenować. Chcieli być Wójcikami, Zielińskimi i innymi, dlatego tak nam szkoda obecnych występów tej reprezentacji.


Warto wiedzieć

Teczka osobowa Eugeniusza Kijewskiego

Urodzony 25 czerwca 1955 roku w Poznaniu.

Były zawodnik, jeden z najlepszych polskich koszykarzy w historii. Grał na pozycji rozgrywającego. Z Lechem Poznań czterokrotnie zdobył tytuł mistrza kraju i raz Puchar Polski. Wielokrotnie sięgał po indywidualnie wyróżnienia, z najlepszym strzelcem ligi włącznie. Był również uczestnikiem igrzysk olimpijskich (1980).

Karierę trenerską rozpoczął tuż po zakończeniu zawodowej gry. Jako szkoleniowiec czterokrotnie sięgał po mistrzostwo kraju i dwukrotnie po Puchar Polski. Przez pięć lat prowadził seniorską reprezentację narodową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!