https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Osiedlowa oaza ze Szwederowa

Agnieszka Siemińska
Wiśnie jak malowane, świeże pomidorki i nadające charakteru ozdobne dynie - tak swoje zacisze opisuje Stanisław Belter.

Wiśnie jak malowane, świeże pomidorki i nadające charakteru ozdobne dynie - tak swoje zacisze opisuje Stanisław Belter.

<!** Image 2 align=right alt="Image 30102" >Od kiedy pan Stanisław przeszedł na emeryturę, ogród przed jego domem oraz widoczny od ulicy balkon wyglądają niezwykle imponująco. W konkursie Bydgoszcz w kwiatach i zieleni, organizowanym przez Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy pod patronatem Expressu występuje po raz pierwszy. - Cieszę się, kiedy ludzie przechodząc ulicą, przystają na chwilę, by pooglądać mój ogród i taras. Udaję, że tego nie widzę, ale robi mi się wtedy bardzo miło - opowiada nam pan Stanisław. - Jednoczenie przykre, że inni wkoło nie potrafią zadbać o swoje podwórko. I rzeczywiście, przy ulicy Konopnickiej na bydgoskim Szwederowie ten ogród to prawdziwa oaza.

Fioletowe gruszki

Kiedy przyglądamy mu się bliżej, dostrzegamy znacznie więcej jego niezwykłości. Naszą uwagę przyciągają fioletowe... gruszki. Ich właściciel sam nie wie, jaka to odmiana, ale zdradza nam, że są bardzo smaczne. Dekoracyjne dynie podobają się, jak się okazuje, nie tylko nam. Pan Stanisław chętnie je rozdaje rodzinie, sąsiadom, zaniósł też kilka paniom na poczcie. Po chwili znajduje wspaniały okaz również dla nas. Podobno ta niezwykła ozdoba wytrwa aż do wiosny.

Krasnal wśród kwiatów

Po chwili nasz gospodarz prowadzi na pełen cudownie pachnących kwiatów balkon. W różnorodnych kształtów donicach przeważają pelargonie, mają one najróżniejsze odcienie, ale wszystkie pięknie kwitną. Jest też krasnal, przywieziony dawno temu z Niemiec, kiedy w Polsce jeszcze nie było na nie mody.

Zarówno warzywa, owoce, jak i kwiaty wymagają wiele troski. - W te upały trzeba podlewać dwa razy dziennie. Wstaję przed 6.00 i podlewam przed nadejściem palącego słońca, a potem jeszcze wieczorem. Oprócz tego przesadzanie, dłubanie, nawożenie. Wszystkiego uczę się sam, sprawdzam własne pomysły, eksperymentuje - zdradza pan Stanisław. Aż trudno uwierzyć, że nie czytał prawie nic na temat upraw, kiedy kosztuje się pysznych, szklarniowch pomidorków...

Stanisław Belter ma 73 lata, wciąż cieszy się zdrowiem i nie narzeka na brak sił. Dwójka jego dzieci oraz dwoje wnuków chętnie przyjmują owoce jego pasji. Cieszy się, że młodzi jedzą to, co zdrowe i pozbawione konserwantów. Apetyt jest tak duży, że po sezonie niewiele zostaje na przetwory. Ubolewa nad tym żona pana Stanisława, która również chętnie przesiaduje w zacisznym ogrodzie, ale pracą w nim zajmuje się wyłącznie mąż. To przecież jego pasja.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski