Na początku wszystko jest opuchnięte. Nos, który po zabiegu miał być mały i zadarty, nie przypomina niczego. Po operacji biustu boli cała tułów. Wszystko zmienia się, gdy opuchlizna ustępuje...<!** Image 2 align=none alt="Image 155248" sub="Fot. Tadeusz Pawłowski">
Jedną z ważniejszych, o ile nie najważniejszą, dat w życiu Edyty Bednarz jest 26 kwietnia 2010 roku. Wtedy w bydgoskim Centrum Medycznym Bieńkowski zoperowano jej nos. Od tego czasu jej życie zmieniło się diametralnie. - Nie jestem już zakompleksiona, nie chowam się przed kamerą, aparatem fotograficznym - opowiada mieszkająca od sześciu lat w Londynie pani Edyta. 30-latka pochodzi z okolic Mogilna. Na operację zdecydowała się po tym jak skorygowano jej uszy. - Odstawały, chodziłam z rozpuszczonymi włosami. Korekcja była krótkim zabiegiem, efekt był bardzo zadowalający. Po konsultacjach z innymi pacjentkami, zdecydowałam się na operację nosa. Bardzo się jej bałam, przede wszystkim bólu. Wszystko odbyło się w całkowitym znieczuleniu - podczas zabiegu nos był przecież łamany, piłowany i tak kilkakrotnie. Pamiętam, że jeszcze podczas konsultacji, doktor zapytał, jaki nos bym chciała. Ze strachu powiedziałam tylko, że chciałabym, by był ładny. Gdy zobaczyłam efekt, zaniemówiłam. Przeszedł moje oczekiwania. Łzy napłynęły do oczu. Nie z bólu, a ze szczęścia - opowiada kobieta, która wkrótce bierze ślub. Niewykluczone, że przed nim w bydgoskiej klinice poprawi sobie usta.
Stworzyć ideał
Jennifer. Swój biust sprzed operacji opisuje jako piersi nastolatki w okresie ich kształtowania się. - To nie był nawet rozmiar A. Poprawiłam na pełne B i teraz czuję się pełnowartościową kobietą. Ból po operacji, owszem był. Ale gdy go czułam, spoglądałam na efekt i zapierało mi dech w - nomen omen - piersi. Blizny oczywiście że były, ale po ośmiu miesiącach praktycznie nie było ich widać. Uczucie posiadania ciała obcego minęło szybciej niż myślałam. Robiłam operację w maju, choć dziś wiem, że najlepiej robić je wcześniej lub jesienią. Gdy jest ciepło, rany gorzej się goją. Po operacji byłam na zwolnieniu przez dwa tygodnie - potem nadal bolała mnie klatka piersiowa, ale do pracy mogłam chodzić. Dźwigać nie wolno mi było przez 3 miesiące po operacji.<!** reklama>
Margarita. Na naszych łamach gościła już dwa lata temu - po tym jak w Centrum Medycznym Bieńkowski była pierwszą w Polsce pacjentką, której powiększono biust kwasem hialuronowym. Wystarczyły dwa zastrzyki i biust jak nowy. Margaricie zależało na jak najmniej inwazyjne metodzie, medycy po konsultacjach uznali, że do tej metody się kwalifikuje. Po dwójce dzieci jej biust opadł, chciała, by wyglądał jak przed laty.
- Tuż po zabiegu poszłam na imprezę karnawałową, ubrałam sukienkę z dużym dekoltem i jestem pewna, że wielu osobom zmiana wielkości moich piersi mocno rzuciła się w oczy - opowiadała na łamach „Expressu” przed dwoma laty.
Zdecydowana większość osób, które poddały się zabiegom i operacjom plastycznym, nie żałuje swojej decyzji, wręcz przeciwnie, podobnie jak nasze bohaterki, uważa ją za najlepszą w życiu. Są jednak też historie bez happy endu, który miał nastąpić po tym, gdy rękoma chirurga chciano poprawić dzieło Boga.
Salma. Na pierwszy zabieg zdecydowała się piętnaście lat temu. Operację przeszła w jednej z pozabydgoskich klinik. Przed kolejnymi nie miała szans się uchronić. Operacja pomniejszenia biustu. Wszystko wydawało się proste, mimo że czasy były zupełnie inne, a pacjentka dysponowała sporą tuszą. Po latach stwierdzono, że najpierw powinna była schudnąć, potem pomniejszać piersi. Ale wtedy nikomu to nie przeszkadzało. - Organizm źle zareagował. Moje piersi były niekończącą się raną. Po czasie jedna brodawka zapadła się. Koniec końców jedna pierś była mniejsza od drugiej. Wpadłam w depresję. Potem w Warszawie przeszłam serię operacji korygujących. Do dziś nie mogę się z tego wszystkiego otrząsnąć - mówi.
Wirtualna prezentacja
Jak twierdzą specjaliści z regionu, najczęściej powiększamy biust i korygujemy nos. - Przede wszystkim te duże i garbate. Panie zgłaszają się też w sprawie odsysania tłuszczu oraz likwidacji zmarszczek - wymienia profesor nadzwyczajny dr hab. med. Andrzej Zieliński, kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Plastycznej Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza w Bydgoszczy, gdzie wykonywane są także odpłatne zabiegi chirurgii estetycznej. Wszystko poprzedzone konsultacjami. Podobnie w Centrum Medycznym Bieńkowski, gdzie oprócz pacjentów z województwa i kraju, na bóstwo robią się, m.in., goście z Niemiec, Skandynawii i Anglii. - Na wizycie kwalifikacyjnej omawiane są wszystkie etapy operacji. Do zabiegu korekcji nosa możliwa jest również komputerowa symulacja efektu zabiegu. Do zabiegu powiększania piersi potrzebne jest badanie USG, natomiast do wszystkich zabiegów potrzebne są oczywiście badania krwi - wyjaśnia Jerzy Bieńkowski z CM Bieńkowski, gdzie od dwóch lat największym zainteresowaniem cieszy się nieoperacyjna metoda powiększania i modelowania piersi preparatem MacrolaneTM.
Największy ruch w klinikach jest w okresach maj-czerwiec i listopad-grudzień, wtedy na zabieg trzeba zapisywać się dwa miesiące wcześniej. Specjaliści zaznaczają, że podczas rozmowy kwalifikującej na zabieg, pacjentka informowana jest o ewentualnych powikłaniach. - Mogą być one krótko lub długoterminowe. Do pierwszych zaliczamy, na przykład, opuchliznę lub krwotok. W długotrwałych może wystąpić brak zadowolenia pacjentki z efektu zabiegu - wyjaśnia prof. Andrzej Zieliński.
Od korekty uszu do rekonstrukcji czaszki
Dla niektórych piękno to ponętny biust, dla innych pozbycie się blizn i fizycznych ułomności. Za operacje plastyczne, wynikające ze wskazań zdrowotnych, płaci Narodowy Fundusz.
W połowie lipca w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. Jurasza w Bydgoszczy przeprowadzono pierwszy w Polsce niekomercyjny zabieg plastyki rozległego ubytku czaszki z biomateriałów wykonanych na indywidualne zamówienie. Koszty, 32 tysiące złotych, pokrył Narodowy Fundusz Zdrowia. Operację przeprowadzili Maciej Prywiński i Tomasz Tykwiński z katedry i kliniki neurochirurgii i neurotraumatologii szpitala im. Jurasza. W tej samej lecznicy, w klinice chirurgii plastycznej, refundowane są zabiegi, takie jak, m.in., rekonstrukcje piersi kobiecych po operacjach onkologicznych, korekcje chirurgiczne zniekształceń pourazowych, leczenie chirurgiczne rozszczepów wargi górnej i podniebienia, wrodzonego opadania powieki górnej, rekonstrukcje niedorozwiniętych małżowin usznych. W całym kraju o refundację kosztów zabiegu mogą ubiegać się też na przykład panie, którym zbyt ciężki biust nadmiernie obciąża kręgosłup. Niezbędne jest oczywiście skierowanie od lekarza.
- Chirurgia plastyczna w ostatnich latach bardzo się rozwinęła. Nadal nie jesteśmy jednak w stanie zrobić wszystkiego, istnieją bariery biologiczne. Nie wszystko można przeszczepić - stwierdza prof. nadzw. dr hab. med. Andrzej Zieliński, kierownik katedry i kliniki chirurgii plastycznej szpitala im. Jurasza.