The xx Main Stage
The xx brzmią znakomicie zarówno na kameralnej scenie, jak i na wielkim festiwalu. Pół roku temu wystąpili z akustycznym koncertem w warszawskim Nowym Teatrze, dziś zagrali bardziej elektroniczne i taneczne utwory. Zaczęli od "Intro" z pierwszej płyty, ale na koncercie usłyszeliśmy sporo piosenek z najnowszego albumu "I see you" ("Say something lovin" czy "Dangerous").

Zupełnie nowe brzmienie nabrał utwór "Reunion", dość wolny kawałek był dziś doskonałym utworem do tańczenia. Bardziej elektroniczny niż na płycie był także utwór "Fiction" czy "Shelter", ale to już zasługa Jamiego xx. Usłyszeliśmy też kawalek "Loud places" z solowej plyty DJ'a.
Na koncercie nie zabraklo kilku wolniejszych piosenek. Romy wzruszyła bardzo osobistą piosenką "Performance". Głos Olivera Sima należy do jednych z moich ulubionych, doskonale wypadł zwlaszcza w utworze "Violent noice". Nie zabrakło popularnego VCR, "Crystalised" czy "On hold", ale i mniej znanego "I dare you", do którego The xx wypuścili przedwczoraj bardzo piękny teledysk.

Sim powiedział do widowni "Uwielbiam festiwale, jest tu tyle wolnej przestrzeni, można poczuć się wolnym". My lubimy festiwale, na których grają takie gwiazdy.
Lorde na zakończenie festiwalu
Artystów, których koncerty kończyły Open'er Festival na Main Stage, śmiało można nazwać gwiazdami największego kalibru. Powierzenie tego zadania młodziutkiej, bo zaledwie 20-letniej, Lorde wydawać by się mogło decyzja nieprzemyślaną. Po sobotnim występie trudno jednak wyobrazić sobie, że koncert ten miałby zagrać ktoś inny.
Nowozelandka zabrała publiczność w bardzo intymną podróż, opisując jak powstawały jej utwory, kiedy czuła się samotna, jak radzi sobie z dorosłością. Najmocniejszym punktem koncertu była piosenka Liability, którą wzruszyła zgromadzona publiczność. Nie było jednak łzawnie, Lorde śpiewała, tańczyła, skakała. Zresztą trudno było nie skakać do kawałków takich jak Homemade dynamite czy Perfect places.
Artystka flirtuje z synth-popem i elektroniką. Nie brak w jej twórczości elementów indie rocka czy hop hopu. Wszystko jest jednak wyważone i przemyślane.
Lorde udowodniła, ze mimo wieku jest artystka dojrzałą, znakomity debiut przypieczętowała drugim, wydanym w tym roku albumem. Jeszcze lepszym od poprzednika, którym zachwycał się sam David Bowie. Dojrzałą, ale przy tym niepozbawioną dziecięcej naiwności, szczerości i naturalności.
Początek końca
Na początek ostatniego dnia festiwalu były udane polskie koncerty Krzysztofa Zalewskiego, Julii Pietruchy, Buslava.

Tłumy pojawiły się na występie polskiego rapera Taco Hemingwayu i Tyga z USA:
Publiczność także bardzo dobrze przyjęła występ George'a Ezry.