
Ogień w wieżowcu przy ul. Monte Cassino w Bydgoszczy. Zamiast ćwiczeń, strażacy gasili prawdziwy pożar
- Część z nich ewakuowała się sama, siedmiu osobom musieliśmy pomóc opuścić budynek - mówi brygadier Paweł Siedlecki z Komendy Miejskiej PSP w Bydgoszczy, dowodzący akcją. - Mieszkanie nie nadaje się do użytku. Sprawdzamy jeszcze wszystkie pomieszczenia kamerą termowizyjną.

Ogień w wieżowcu przy ul. Monte Cassino w Bydgoszczy. Zamiast ćwiczeń, strażacy gasili prawdziwy pożar
- Boże, takie nieszczęście - mówi ze łzami w oczach pani Aleksandra. - Jestem mieszkanką tego wieżowca, sąsiadką Krzysztofa, w którego mieszkaniu doszło do pożaru. Mieszkamy na tym samym piętrze. Sąsiad jest teraz w karetce pogotowia. Badają go. To dobry człowiek. Zawsze chętnie pomaga wszystkim. To ja wezwałam straż pożarną. Usłyszałam krzyk Krzysztofa. Gdy otworzyłam drzwi, kłęby dymu odrzuciły mnie. Zrobiło się czarno. Z trudem mogłam oddychać. Nie byłam w stanie go ratować. Zamknęłam drzwi i zadzwoniłam po straż pożarną. Sama wybiegłam na balkon, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

Ogień w wieżowcu przy ul. Monte Cassino w Bydgoszczy. Zamiast ćwiczeń, strażacy gasili prawdziwy pożar
Po chwili z karetki wychodzi pan Krzysztof. Jest cały osmolony. - Nic mi się nie stało, ale straciłem cały dorobek życia - mówi załamany.

Ogień w wieżowcu przy ul. Monte Cassino w Bydgoszczy. Zamiast ćwiczeń, strażacy gasili prawdziwy pożar
- Docinałem na klatce schodowej kafelki, gdy nagle zaczęła palić się szafa w pokoju. Prawdopodobnie doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Jestem muzykiem. Prezenterem na różnych imprezach np. wesela i bankietach. Cały sprzęt elektroniczny wartości 70 tys. zł poszedł z dymem. Nie wiem, co teraz zrobię. Na razie schronienia mi udzieli sąsiadka, pani Ola.