https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odetchnęli z ulgą

Marcin Karpiński
Po 361 minutach piłkarze Zawiszy cieszyli się z kolejnej bramki. Po trzech słabych spotkaniach, w których zdobyli tylko dwa punkty, zapewnili też sobie zwycięstwo. To daje im miejsce „na podium”.

Po 361 minutach piłkarze Zawiszy cieszyli się z kolejnej bramki. Po trzech słabych spotkaniach, w których zdobyli tylko dwa punkty, zapewnili też sobie zwycięstwo. To daje im miejsce „na podium”.

<!** Image 2 alt="Image 159432" sub="Jeden z najbardziej przebojowych zawodników Zawiszy Paweł Kanik „otworzył” wynik sobotniego meczu z Bałtykiem. Fot. Tymon Markowski">Różnice w tabeli (patrz obok) są tak niewielkie, że jedno zwycięstwo może przesunąć drużynę o kilka miejsc.

Dla Zawiszy był to ostatni mecz bez udziału publiczności. Jedynie słychać było trenera Macieja Murawskiego, który po raz drugi za karę nie mógł prowadzić zespołu z ławki rezerwowych. Miejsce do obejrzenia spotkania wybrał sobie jednak idealnie - kabiny komentatorskie.

„Szymek idź! Cezar odbierz to! Wasik bliżej!” - szkoleniowiec nie szczędził gardła, by wydawać stamtąd polecenia swoim zawodnikom.

<!** reklama>Bydgoski zespół rozegrał dobre spotkanie. Próbował stworzyć dużo składnych akcji i nie zwalniał tempa. Po prawej stronie ambitnie walczył Cezary Stefańczyk. Nie było straconych piłek dla Pawła Kanika. I ta dwójka miała też udział przy pierwszym golu.

Stefańczyk wybił piłkę z autu do Kanika, ten mu odegrał, popularny „Stefan” popędził z nią do narożnika pola karnego i dośrodkował na pole karne. Słabe wybicie przez obrońców przechwycił Kanik i z ok. 14 metrów huknął w tzw. długi róg.

<!** Image 3 alt="Image 159433" sub="Trener Maciej Murawski zagrzewał graczy do walki z kabiny na trybunie.">W 38 minucie znów błąd popełnili gracze Bałtyku. W środku pola piłkę przejął Szymon Maziarz, zagrał dokładnie do Jakuba Wójcickiego i ten wiele się nie namyślając lewą nogą uderzył celnie tuż przy słupku.

Kiedy wydawało się, że dwubramkowe prowadzenie zawiszanie utrzymają do końca pierwszej połowy, gdynianie przeprowadzili kontrę. Po zagraniu na lewą stronę, do piłki dopadł Jakub Kawa i podobnie jak Wójcicki, lewą nogą mierzonym uderzeniem pokonał Andrzeja Witana.

W drugiej części zawiszanie mieli kolejne okazje. Po zagraniu z rzutu rożnego Maciej Dąbrowski próbował zaskoczyć bramkarza Bałtyku uderzeniem głową, a po strzale Maziarza futbolówka przeleciała minimalnie obok słupka. Natomiast gola Jakuba Bojasa sędzia nie uznał dopatrując się pozycji spalonej. Żeby tego było mało, młody napastnik „Zetki” z powodu kontuzji musiał opuścić boisko. Ta sama przykra sytuacja spotkała również Patryka Klofika.

<!** Image 4 alt="Image 159435" sub="Dla zawodników Zawiszy nie było straconych piłek. W ciemnym stroju Jakub Wójcicki, który podwyższył na 2:0. To drugie jego trafienie w tej rundzie. ">- To był trudny mecz z dwóch powodów - przyznaje asystent Murawskiego, Piotr Gruszka. - Po pierwsze, przyjechał silny zespół z czołówki, a po drugie, musieliśmy przełamać strzelecką niemoc.

- To było dla nas megaważne zwycięstwo. Pojawił się ostatni dzwonek, by awansować w tabeli - mówi „Expressowi” Stefańczyk. - Mieliśmy dominować na boisku, grać pressingiem i nie pozwalać rywalom rozgrywać akcje. Z Bałtykiem grało się jednak o tyle łatwiej, że „nie murował” bramki. Większość spotkań gramy z zespołami, które nastawiają się na remis. Po sobotnim meczu wróciły wreszcie do szatni nasze śpiewy, ale zapominamy już o Bałtyku i skupiamy się na potyczce w Turku.

Zawisza Bydgoszcz - Bałtyk Gdynia 2:1 (2:1)

  • Bramki: Paweł Kanik (22), Jakub Wójcicki (38) - Jakub Kawa (42)
  • Zawisza: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Warczachowski, Wasikowski - Galdino, Klofik (54. Szczepan) - Maziarz, Okińczyc (72. Piętka), Kanik - Wójcicki (77. Bojas, 86. D. Cuper).
  • Żółte kartki: Wójcicki, Galdino (Z) - Kaszuba, Kawa (B). Mecz bez kibiców.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski