Zaczęło się na wiosnę, zaraz po długim weekendzie. Ulica Podgórna, łącząca Śródmieście ze Szwederowem, została rozkopana na całej długości. Miały być wymienione kanalizacja i sieć gazowa.
- Najpierw mówili, że potrwa to do sierpnia - mówi jeden z mieszkańców ulicy. - Potem słyszeliśmy
o wrześniu, o październiku, a ostatnio mówi się o 15 listopada. Ale niech pan popatrzy, jak to wygląda. Mowy nie ma, żeby zdążyli. W piątek nie pracowali, bo padało. W sobotę też. A jak przyjdą mrozy, to nas tak zostawią do wiosny...
W planie remontów Zarządu Dróg Miejskich nadal jako termin zakończenia figuruje wrzesień 2010 roku.
<!** Image 2 align=none alt="Image 160586" sub="Mieszkańcy ulicy Podgórnej mają już dość tego remontu bez końca. W takich warunkach nie można normalnie żyć i pracować. Fot. Tymon Markowski">
Wtorek, południe. Wykopy na Podgórnej od strony centrum widać już z daleka. Pracuje koparka, przy której kręci się parę osób. Pod znakiem zakazu wjazdu od ul. Grudziądzkiej mała tabliczka: „Dojazd do posesji od ul. Orlej”. Rozwiązanie zaiste znakomite i wszystko wyjaśniające. Szczególnie dla przyjezdnych. Na prowizorycznym ogrodzeniu żadnych tabliczek informacyjnych, kto prowadzi prace. Dalej, w górę, nikogo już nie widać. Prócz nielicznych przechodniów, którzy przeskakują wyrwy i hałdy piachu, ciągnących się praktycznie do samego końca ulicy.
- Jeszcze parę dni temu były tu prawdziwe góry i doliny, jedno wielkie błoto - mówi mieszkaniec Podgórnej. - Ale poszła plotka, że dziennikarze robią zdjęcia, więc pospiesznie robotnicy jako tako
w poniedziałek wyrównali teren.
- Od wiosny nikt tu nie może przejechać, są kłopoty, żeby przejść. Kto tu nie mieszka, omija ulicę szerokim łukiem. Nawet towaru dowieźć nie można. Nosimy z góry sami. To dla nas tragedia. Bankrutujemy. Obroty nam spadły o 50 procent - mówi sprzedawczyni z warzywniaka, Paulina Gawrońska.
<!** reklama>
W pobliskiej drogerii pytam Danutę Ślebiodę o liczbę klientów.
- Dziś nikt nawet nie zajrzał - mówi.
- Mam tu sklep od 8 lat, wielu stałych klientów. Większość z nich straciłam. Może nawet na zawsze. Obroty zjechały o 70 procent. A czynsz płacić trzeba, ZUS też. Nikt litości nie ma. Po zerwaniu chodnika przez pewien czas nie można było w ogóle wejść do sklepu, bo wykonawcom zabrakło... palet do położenia.
Po wschodniej stronie ulicy jest już wąski chodnik z kostki. Po przeciwnej - ma być wylany asfaltem.
- Jak to wygląda? Przecież to prawie centrum Bydgoszczy! Interweniowałam w tej sprawie
u miejskiego konserwatora zabytków - mówi pani Katarzyna, prowadząca zakład usług laserowych. - Półtora miesiąca wydzwaniałam, żeby pracownicy zaznaczyli na dole objazd. I co? Wstawili tę małą tabliczkę pod znakiem, którą ledwie widać. Rozumiem, że można nie zdążyć na czas z remontem ulicy. Ale kiedy termin sie wali, to trzeba się sprężać. A tu dzień w dzień
o godzinie 16 jest koniec roboty i nikogo już potem nie ma. Przez ponad pół roku to można dziś market zbudować. A tu?
Mieszkańcy Podgórnej i właściciele sklepów rozważają obecnie możliwość złożenia pozwu zbiorowego o odszkodowanie.