W tegorocznym zestawieniu, podobnie zresztą jak i w poprzednich - spośród spółek miejskich najlepiej wynagradzanym prezesem jest Marek Kuczyniecki. Szef Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej miesięcznie zarabia
[break]
12900 złotych. Miejsca za nim zajęli zarządzający Administracją Domów Miejskich Cezary Domachowski oraz spółką Miejskie Wodociągi i Kanalizacja - Stanisław Drzewiecki. Obaj liczyć mogą na pensję w wysokości 12 tys. zł.
Skąd biorą się takie stawki?
- Zasady wynagrodzeń ustalane są przez walne zgromadzenia poszczególnych spółek - wyjaśnia Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa prezydenta Bydgoszczy. - Określane są zgodnie z ustawą o wynagrodzeniach osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi, zwaną popularnie ustawą kominową.
Skąd spore rozbieżności w zarobkach szefostwa? - Różnice w wysokości wynagrodzeń w spółkach z większościowym udziałem miasta wynikają z wielkości spółki oraz zakresu zadań przez nią realizowanych - tłumaczy Marta Stachowiak.
Jednak nawet pensja prezesa KPEC wygląda blado w porównaniu z wynagrodzeniem prezesa Portu Lotniczego Bydgoszcz - Tomasza Moraczewskiego. Zarządzający bydgoskim lotniskiem miesięcznie liczyć może na 20 tys. zł. Wysokość zaiste szokująca, szczególnie w zestawieniu z - delikatnie rzecz ujmując - niezbyt wielkimi sukcesami w jego prowadzeniu. Spadająca liczba pasażerów, rodzi pytanie o wysokość jego wynagrodzenia. Po dyskusji na ten temat, która przetoczyła się w bydgoskich mediach, zastanawiać zaczął się również Piotr Całbecki.
- W niedalekiej przyszłości marszałek zmieni zasady wynagradzania prezesa Moraczewskiego - mówi Jacek Piotrowski z Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego. - Zostaną one uzależnione od wyników osiąganych przez lotnisko, między innymi liczby pasażerów i skuteczności w prowadzeniu inwestycji.
