Od czytania tego pisma aż boli głowa...

Nasza Czytelniczka, osiemdziesięcioparoletnia Irena S. dostarczyła nam pismo, jakie otrzymała niedawno od bydgoskiej spółki Miejskie Wodociągi i Kanalizacja. Chodzi o nową opłatę za odbiór deszczówki i roztopionego śniegu.

Pismo, jak pismo. Urzędowe. Problem w tym, że już w połowie pierwszego akapitu przeciętnego odbiorcę może rozboleć głowa. Przyczyna? Zawiła składnia, język urzędowy, zdania wielokrotnie złożone, jak u Sienkiewicza. Dokument liczy prawie siedem stron i z każdym kolejnym ustępem zrozumienie zawartych w nim treści staje się coraz trudniejsze. Czytelnik zapamiętuje jedynie wysokość opłaty: 3,67 zł.

Inne kwestie pozostają niewyjaśnione. Kto ostatecznie jest zwolniony z opłaty? Co to jest trwała nawierzchnia? Czym jest powierzchnia odwadniana? Na czym ma polegać zagospodarowanie deszczówki we własnym zakresie i jak to będzie sprawdzane? Tego się nie dowiemy. - Na drugiej stronie są wzory, których moja mama już kompletnie nie rozumie. Domyślam się, że MWiK chciały dokładnie wyjaśnić ludziom dlaczego mają płacić za roztopiony śnieg i deszcz, ale osiągnęli odwrotny skutek. Po przeczytaniu tego pisma, człowiek może się raczej zaniepokoić, a potem zdenerwować. Zwłaszcza starsza osoba. Czy nie można było tego napisać inaczej? - pyta syn naszej Czytelniczki.

Zobacz również:

Jego pytanie przekazaliśmy Wodociągom.

- Obowiązuje nas wzór pisma urzędowego. Musimy podać podstawę prawną wprowadzenia opłaty. Nie możemy tego napisać „lekko”. Zupełnie innym stylem napisane są komunikaty na naszej stronie internetowej. Tam możemy sobie pozwolić na lżejszy język. Jeśli nasi klienci czegoś nie rozumieją, to zachęcamy do kontaktu z działem obsługi klienta. Gdyby zaszła taka konieczność, to możemy też ściągnąć specjalistę z pionu technicznego - powiedziała nam Alicja Gołata z MWiK w Bydgoszczy.

Styl urzędowy powinien być oczywiście przyjazny dla odbiorcy. Jako zwykły obywatel, stykam się z podobnymi pismami, choćby ze spółdzielni mieszkaniowej i próbuję na nie reagować. Jak dotąd, bez odzewu z tamtej strony

O komentarz poprosiliśmy też bydgoskiego językoznawcę, profesora Andrzeja Dyszaka. - Styl urzędowy powinien być oczywiście przyjazny dla odbiorcy. Jako zwykły obywatel, stykam się z podobnymi pismami, choćby ze spółdzielni mieszkaniowej i próbuję na nie reagować. Jak dotąd, bez odzewu z tamtej strony - mówi Andrzej Dyszak.

Zapewnia, że każde pismo urzędowe da się przeredagować, zastępując niezrozumiałe szablony językowe polszczyzną prostą i komunikatywną.

INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju (03.08.2017)