https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obelgi w sieci

Małgorzata Oberlan
Jak dochodzić swego, gdy zostało się znieważonym lub zniesławionym w Internecie? Prokuratury często umarzają takie sprawy. Zostaje prywatny akt oskarżenia, który sukcesu nie gwarantuje.

„Czerwona komunistyczna świnia”, „oszołom”, „chłopek-roztropek bez matury”, „łapówkarz” - to przykłady obelg, których obrażeni w sieci postanowili nie puszczać płazem.

W całym kraju prokuratury coraz częściej rozpatrywać muszą sprawy o czyny z artykułów 212 i 216 Kodeksu karnego. Zwracają się z nimi i osoby publiczne (politycy, dyrektorzy rozmaitych placówek), jak i przeciętni Kowalscy. Śledczy często je umarzają, nie dopatrując się potrzeby ścigania z urzędu. Zalecają dochodzenie swoich praw w sądzie w trybie prywatno-skargowym.

<!** reklama>

- Taka zresztą była intencja ustawodawcy. Uznał on, że zasadniczo nie ma potrzeby angażowania państwa w tego typu sprawy i dał prawo do dochodzenia sprawiedliwości na drodze cywilnej - podkreśla prokurator Maciej Rybszleger, szef Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód. - Oczywiście, w uzasadnionych przypadkach możemy objąć taką sprawę ściganiem z urzędu ze względu na ważny interes społeczny. Czyni się to albo z uwagi na sam czyn (szczególna złośliwość, istotna szkoda), albo na osobę pokrzywdzonego (ułomny, małoletni itp.), lub też ze względu na uchybienia w toku postępowania prywatnego.

Takie sytuacje jednak prokuratury diagnozują dość rzadko. Najczęściej wiec znieważeni, zniesławieni czy pomówieni, są skazani na wniesienie prywatnego oskarżenia i, co za tym idzie, udowadnianie przed sądem winy oskarżonego. Jak to zrobić, skoro w zdecydowanej większości przypadków nie wiedzą, kto kryje się za internetowym nickiem? Sądy zwracają się do wielu podmiotów: policji (ustalanie numeru IP komputera), pośredników internetowych itd. Postępowania są żmudne i ciągną się miesiącami. Jeśli uda się ustalić sprawcę, sady często nawołują do ugody i kończy się na przeprosinach. Mogą jednak też ukarać grzywną, a w najdrastyczniejszych przypadkach orzec karę ograniczenia wolności.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski