O wszystkim decydowano w stolicy

Urząd Marszałkowski twierdzi, że nie miał nic wspólnego z wnioskami o unijne wsparcie z programów „Infrastruktura i Środowisko” oraz „Innowacyjna Gospodarka”.

<!** Image 2 align=right alt="Image 61985" sub="Projekt wsparcia prywatnej szkoły o. Rydzyka wzburzył naukowców UMK. /Fot. Jacek Smarz">Przypomnijmy, że Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zdecydowało, że Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej ojca Tadeusza Rydzyka na budowę wydziału informatyki ma otrzymać 15,3 miliona euro. Tymczasem UMK dostało tylko 6,1 mln euro na stworzenie Centrum Optyki Kwantowej, a UKW - nic.

Kto zadecydował o takim rozdziale pieniędzy? W Urzędzie Marszałkowskim tłumaczą, że ministerstwo. Tam trafiały wszystkie wnioski.

- My nie mamy z nimi nic wspólnego. Nie wydawaliśmy o nich żadnych opinii - mówi Beata Krzemińska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego.

Marszałek Piotr Całbecki zorganizował jedynie spotkanie samorządowców, naukowców i biznesmenów, po ogłoszeniu przez ministerstwo pierwszej wersji listy inwestycji, mogących liczyć na wsparcie. Po spotkaniu zaapelowano o uwzględnienie więcej inwestycji z Kujawsko-Pomorskiego.

<!** reklama left>Również teraz zapowiadana jest interwencja w Warszawie. W piątek o wniosku UMK dotyczącym Centrum Nowoczesnych Technologii rektor prof. Andrzej Jamiołkowski będzie rozmawiał z minister Gęsicką.

- Wysokość dotacji dla UMK jest skandaliczna - uważa marszałek Całbecki, który wczoraj spotkał się z prof. Jamiołkowskim. - Samorząd województwa będzie zabiegał, by była ona większa.

Z toruńskich parlamentarzystów interwencję u minister Gęsickiej zapowiedział jedynie poseł Jan Wyrowiński (PO), choć to inny poseł Zbigniew Girzyński (PiS) jest pracownikiem naukowym... UMK.