https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nóż tnie rodzinne więzy

Włodzimierz Szczepański
Krew bluzgała z rany zadanej nożem. Pan Jan nie przeżyłby, gdyby nie pomoc sąsiadów. Cios zadał mu syn. To kolejny już w ostatnim czasie krwawo zakończony konflikt rodziny.

Krew bluzgała z rany zadanej nożem. Pan Jan nie przeżyłby, gdyby nie pomoc sąsiadów. Cios zadał mu syn. To kolejny już w ostatnim czasie krwawo zakończony konflikt rodziny.

<!** Image 2 align=right alt="Image 139489" sub="36-letni mężczyzna, który rzucił się na ojca z nożem, prowadzony jest przez policjantów. Fot. Radosław Sałaciński">- Jak to mógł zrobić? - ciągle powtarza Jan M. Mężczyzna leży na oddziale kardiochirurgii szpitala im. Jurasza. Jest półprzytomny od leków. Przeszedł ciężką operację. Cios zadał mu jego 36-letni syn. Jan M. mieszkał w domu w ogrodach działkowych przy ul. Inwalidów.

- Było już późno, gdy nagle usłyszeliśmy rozpaczliwe krzyki dziewczyny - opowiada Maria Pawiliszyn, sąsiadka Jana M.

Z domu wybiegł jej mąż, Maciej. Ujrzał sąsiada zalanego krwią.

- Rana była tuż przy sercu. Krew aż sikała - opowiada.

Do tragedii doszło w poniedziałek. Jana M. odwiedził jego 36-letni syn, Marcin, wraz z dziewczyną. Mężczyźni pili alkohol. Wywiązała się kłótnia.

- To nie był przypadek. Przyszedł już z myślą, aby zabić ojca, bo nóż miał ze sobą - tłumaczy jeden z sąsiadów.

- Rzadko odwiedzał ojca. Jan wyniósł się od żony. Nie żyli w zgodzie - opowiada inny sąsiad.

<!** reklama>To kolejny przypadek domowej agresji. W poniedziałek policjanci wraz ze strażnikami miejskimi interweniowali przy ul. Żuławy. Kobieta zeznała, że mąż zmusza ją do picia wódki. Mężczyzna twierdził, że został uderzony przez nią butelką, bo nie chciał iść po kolejną flaszkę. Oboje trafili do szpitala.

- Zarzut usiłowania zabójstwa usłyszała kobieta, która ugodziła nożem mężczyznę w jednym z mieszkań przy ul. Warmińskiego. Do tego zdarzenia doszło 27 listopada. Mężczyzna został rany w okolicy krtani - informuje Paulina Więcławska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Po pół roku zostały odnalezione zwłoki mieszkańca Fordonu. On też padł ofiara przemocy domowej. Miejsce ukrycia zwłok pokazała konkubina syna zabitego. Poszła na policję, bo sama bała się o życie. Jej partner miał wkrótce wrócić na kolejną przepustkę.

- Tego dnia, jak co dzień, w mieszkaniu ojca pili alkohol z innymi. I on miał nasikać im na kanapę. Syn się wkurzył. Dogonił ojca w łazience i uderzył jego głową o kant wanny - opowiada bliski zamordowanego.

Czy jednak przemoc rodzinna jest domeną rodzin z patologicznego środowiska?

- Tam, gdzie jest alkohol, mamy do czynienia z brutalniejszymi aktami przemocy. Jednak na przemoc domową nie ma reguł. Miałem w swojej karierze do czynienia z oprawcami z tytułem magistra czy doktora. Jednak ci nękają głównie psychicznie - tłumaczy Lech Bojarski, szef prokuratury Bydgoszcz-Południe.

33-letnia Dorota K. zastrzeliła męża, gdy ten spał na kanapie. Teraz przed sądem twierdzi, że mąż się nad nią znęcał. Do zbrodni doszło 30 stycznia ub. roku. Dorota K. była pod wpływem alkoholu. Już wcześniej szukała miejsca ze swoimi dziećmi w schronisku dla ofiar przemocy. Rodzina zamordowanego oskarża, że zabiła dla pieniędzy. Specjaliści zaniepokojeni są eskalacją agresywnych zachowań.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski