We wtorek ks. biskup Włodarczyk spotkał się z lokalnymi dziennikarzami i odpowiedział na każde pytanie. Stwierdził, że przede wszystkim chce poznać księży, dlatego spotyka się z nimi w poszczególnych dekanatach, czyli jednostkach skupiających od kilku do kilkunastu parafii. - To czas jałowy dla mediów, bo nie będziecie mieli o czym pisać. Czas rozpoznania, mojego rozglądania się po diecezji. Będę stwarzać możliwości spotkania z każdym, kto tego będzie potrzebował. Bez względu na to, czy to osoba mi życzliwa, czy też podchodząca do Kościoła z żalem lub zbuntowana przeciwko niemu – deklaruje ks. bp Krzysztof Włodarczyk. - Chciałbym pomóc we wzmocnieniu lub w odbudowaniu wiary, ale niczego nie zrobię bez kapłanów, dlatego najpierw spotykam się nimi. Nie tylko pomodlimy się razem, ale chcę ich naprawdę wysłuchać. Nie potrzebuję “potakiwaczy”, tylko szczerej rozmowy o problemach. Będę chciał również odwiedzić domy zakonne, które powinny otrzymać wsparcie. Z prezydentem Bydgoszczy już rozmawiałem telefonicznie, przecież tak naprawdę zajmujemy się tym samym człowiekiem, tylko ja z perspektywy duchowej. Każdy z nas ma swoje kompetencje.
Wcześniejsze doświadczenia biskupa Włodarczyka dotyczyły Ruchu Oazowego Światło – Życie, a także Domowego Kościoła. Stąd dużo uwagi poświęcił młodym, od pracy w małych grupach po budowanie wspólnoty w parafiach.
Nowy biskup nie uciekał od pytań o pedofilię w Kościele katolickim. Przyznał, że pedofilia to “potężny ból i rana w Kościele”, a każdy przypadek, to o jednego księdza pedofila za dużo. Zdaniem biskupa Włodarczyka przypadki dotyczące duchownych powodują to, że odium niechęci spada później na innych księży. - Jeśli będą nowe zgłoszenia, to musimy na nie reagować. Kościół ma już narzędzia, metodologię działania, postępowania w takich sprawach. Wiem, co mam robić – podkreśla biskup Krzysztof Włodarczyk. -Dotychczasowe sprawy zostały zamknięte na etapie diecezjalnym. Czekamy na decyzje Kongregacji Nauki Wiary. Nie mogę założyć każdemu księdzu monitoringu, ażeby zapobiegać podobnym przypadkom. Człowiek jest zdolny do największych podłości. Zależy nam na odpowiedniej formacji kapłańskiej, żeby księża byli wierni swojemu powołaniu.
Biskup Włodarczyk skomentował również sytuację w bydgoskim seminarium duchownym. W tym roku nie zgłosił się tu żaden chętny, a studiuje tylko sześciu alumnów (sama kadra liczy 25 osób). Zdaniem księdza biskupa wpływ na brak powołań ma m.in. nurt antyklerykalny, kryzys w rodzinach oraz presja społeczna na tych, którzy usłyszeli powołanie, ale trudno im zdobyć się na odpowiedź. Dodał także, że w dzisiejszych czasach wstąpienie do seminarium to bohaterstwo, wręcz heroizm.
Jedno z pytań dotyczyło również długich kazań niektórych księży, taryfikatora za usługi kościelne oraz ogłoszeń parafialnych dłuższych od kazań. Biskup odpowiedział, że klerycy uczą się wygłaszania kazań już w seminariach, a kancelaria parafialna powinna być miejscem pracy duszpasterskiej.
