Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowi obywatele - najpierw urządzają się u nas, potem porządkują sprawy

Redakcja
Na uroczystość w Urzędzie Wojewódzkim, oprócz  nowych polskich obywateli, przybyli także ich bliscy, przyjaciele i znajomi. Na zdjęciu Roman Lukiyanenko z rodziną, po prawej wojewoda Ewa Mes
Na uroczystość w Urzędzie Wojewódzkim, oprócz nowych polskich obywateli, przybyli także ich bliscy, przyjaciele i znajomi. Na zdjęciu Roman Lukiyanenko z rodziną, po prawej wojewoda Ewa Mes Filip Kowalkowski
Do naszego kraju przyjeżdżają z różnych powodów. Czasami w poszukiwaniu pracy, lepszych warunków do życia. Ale najczęściej dlatego, że myślą sentymentalnie - chcą zostać obywatelami kraju, z którego pochodzą ich przodkowie.

[break]
Niektórzy mieszkają w Polsce już od 15-20 lat. Pochodzą z Białorusi, Ukrainy, Rosji i Bułgarii. Większość ma polskie korzenie. To często zadecydowało o tym, że wybrali nasz kraj na miejsce swojego stałego pobytu.

Wczoraj w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy odbyła się uroczystość wręczenia aktów nadających polskie obywatelstwo dziesięciu cudzoziemcom.

Walentyna Ilczuk z pochodzenia jest Ukrainką. Od 15 lat mieszka w Osiu. Jest nauczycielką języka angielskiego. Jej mąż przyjechał do Polski w 1999 roku do pracy. I tu został, ma już polskie obywatelstwo. Mają dorosłego syna, który pracuje w Bydgoszczy. - Uznałam, że czas w końcu uregulować swoje sprawy, dlatego wystąpiłem z wnioskiem o nadanie mi obywatelstwa - mówi.

[quote=Walentyna Ilczuk]Spotkaliśmy się z wielką życzliwością i pomocą, z wieloma rodzinami jesteśmy zaprzyjaźnieni./quote]

Pani Walentyna mieszkała w zachodniej Ukrainie. Pracowała na uniwersytecie w Łucku. Języka polskiego nauczyła ją koleżanka. - W Osiu znamy wszystkich mieszkańców. Od samego początku spotkaliśmy się z wielką życzliwością i pomocą, z wieloma rodzinami jesteśmy zaprzyjaźnieni. Także gmina zawsze nas wspierała - podkreśla Walentyna Ilczuk.

PRZECZYTAJ:To nie są już ludzie obcy

Roman Lukiyanenko także pochodzi z Ukrainy. - Przy kościele w Charkowie działa Dom Polski. Ksiądz Jerzy Zimiński namówił mnie do przyjazdu do Polski - mówi.

W Charkowie studiował ekonomię na Akademii Transportu. W Polsce ukończył filozofię we Wrocławiu. Tu też znalazł żonę. - Wiadomo, że z Ukrainy pochodzą najlepsze dziewczyny, ale ja wybrałem Polkę - śmieje się pan Roman. Mają dwójkę dzieci - Artura i malutką Jowankę. Cała rodzina mieszka w Brodnicy.

Roman Lukiyanenko najpierw pracował w Toruniu, a obecnie w Golubiu-Dobrzyniu. W firmie z branży agrobiznesu zajmuje się handlem ze Wschodem. - Przyjeżdżając do Polski nie planowałem, że tu zostanę, ale jakoś tak się to wszystko potoczyło, że ostatecznie postanowiłem stąd nie wyjeżdżać. Jak przyznaje, to żona była inicjatorem tego, aby dopełnił formalności i przyjął polskie obywatelstwo.

Andrei Orpik przyjechał do Polski w 2010 roku z Grodna na Białorusi. Mieszka w Przysieku pod Toruniem. W Toruniu ukończył teologię. Pracuje w firmie drukarskiej, a wcześniej był murarzem.

Co zadecydowało o tym, że wybrał nasz kraj na miejsce stałego pobytu? - W Polsce są większe możliwości, lepsze warunki, łatwiej o pracę - tłumaczy. - Poza tym, moi dziadkowie są z pochodzenia Polakami, to znaczy przed wojną mieszkali w granicach Polski.

O swoich polskich korzeniach opowiada także Andrii Szevchuk, który do Bydgoszczy przyjechał w 2011 roku z Tarnopola na Ukrainie. - Moja babcia jest z pochodzenia Polką. W domu zawsze kultywowaliśmy polską tradycję, obchodziliśmy polskie święta - mówi.

Andrii Szevchuk jest lekarzem, pracuje w szpitalu im. Jurasza, obecnie jest w trakcie specjalizacji z chirurgii ogólnej.

Nowym polskim obywatelem został także jego trzyletni syn Włodzimierz.

Osiemnastoletni Nikola Topuzov urodził się w Polsce. Do wczoraj był jeszcze obywatelem Bułgarii. Jego rodzice przyjechali do Polski do pracy. Oboje uczą języka bułgarskiego na UMK w Toruniu. - Syn w pierwszej kolejności przyjął polskie obywatelstwo, my jeszcze poczekamy - mówi mama Nikola. - Uczę się w klasie maturalnej i czuję się bardzo związany z Polską - dodaje nowy młody obywatel.

Irina Dziurla w Polsce mieszka już 20 lat. Tu poznała swojego męża, ma czworo dzieci. Pracuje w Ciechocinku jako pielęgniarka.

- Moja babcia urodziła się na terenach, które przed wojną należały do Polski. Na Białorusi Polacy są bardzo zintegrowani, utrzymują kontakty z ojczyzną. To zdecydowało, że przyjechałam tu się uczyć i zostałam - mówi Irina Dziurla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!