https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Niewielu chętnych, by osądzać z ławy

Sławomir Bobbe
Wkrótce rozpoczyna się nowa, czteroletnia kadencja sądowych ławników, ale chętnych brakuje. Tych, którzy chcieliby nimi zostać, często odstraszają koszty i biurokracja.

Wkrótce rozpoczyna się nowa, czteroletnia kadencja sądowych ławników, ale chętnych brakuje. Tych, którzy chcieliby nimi zostać, często odstraszają koszty i biurokracja.

<!** Image 2 align=right alt="Image 55900" sub="Maria Szydłowska chciała zostać ławnikiem. Przestraszyła ją jednak biurokracja i koszty, które trzeba ponieść bez gwarancji, że się nim zostanie / Fot. Radosław Sałaciński">Choć zostało jeszcze kilka dni na składanie kandydatur, to już można powiedzieć, że zainteresowanie tą odpowiedzialną pracą jest małe. To spore zaskoczenie, przy poprzednim „naborze” wiele osób musiało odejść z kwitkiem. - Na razie przyjęliśmy około 100 wniosków - przyznaje dyrektor Krzysztof Kulpa z wydziału obsługi urzędu. - Miejsc jest dokładnie 440, 270 w Sądzie Rejonowym i 170 w Sądzie Okręgowym.

Maria Szydłowska, wolontariuszka w hospicjum, działaczka w Towarzystwie Miłośników Miasta Bydgoszczy wzięła nawet z ratusza dokumenty, by zgłosić swoją kandydaturę. - Zobaczyłam jednak, że trzeba dołączyć zaświadczenie o niekaralności i orzeczenie lekarza, że można pracować jako ławnik – mówi nasza Czytelniczka. I tu zaczęły się schody. - Zaświadczenie bowiem kosztuje 50 złotych, a do lekarza medycyny pracy też trzeba swoje „wystać”. Poza tym, ten zwykle żąda skierowania z zakładu pracy, a ja jestem już na emeryturze. To stracony czas i wydane pieniądze, bez pewności, że zostanie się wybranym na ławnika.

<!** reklama left>Bo zdecyduje o tym Rada Miasta w specjalnym, tajnym głosowaniu. Czy więc warto się starać o to zajęcie? - Ławnicy biorą udział w orzekaniu, naradzają się razem z sędzią i nie ma tu znaczenia, że to „element społeczny” – tłumaczy ich rolę wiceprezes Sądu Rejonowego w Bydgoszczy Grażyna Bednarek. -Nie muszą być prawnikami, wystarczy średnie wykształcenie.

- Jakąś wiedzę trzeba jednak mieć i chcieć ją pogłębiać – twierdzi Bogdan Dzakanowski, ławnik od dwóch kadencji. - Nie jest to proste zajęcie, czasem wzywany jestem na sprawy kilka razy w miesiącu.

Zwykle jednak ławnicy pracują rzadziej. Wtedy mają prawo opuścić miejsce pracy. Tu nastąpiła jednak kolejna niekorzystna zmiana – pracodawca nie musi bowiem, tak jak było kiedyś, wypłacić ławnikowi za taki dzień wynagrodzenia. W praktyce może się więc okazać, że ławnik do swojej pracy... dokłada. Tym bardziej że dostaje 53 złote 87 groszy brutto za wokandę.

W zespole zajmującym się rekrutacją paniki jednak nie ma (dokumenty składać można w Urzędzie Miejskim przy ulicy Farnej, pokój numer 3, tylko do końca czerwca). - Zostało jeszcze kilka dni. Wiemy, że na sam koniec swoje aplikacje składają stowarzyszenia i związki zawodowe, które z różnych względów chcą się przyglądać procesom. One zapełnią wolne miejsca – przypuszcza dyrektor Kulpa.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski