Zobacz wideo: Policyjny dron obserwował kierowców na ulicy Wyszyńskiego w Bydgoszczy

Choć przepisy ustawy zwanej Lex Uber weszły w życie już w 2020 roku, to właśnie teraz taksówkarze muszą szczególnie pamiętać o jeszcze jednym ważnym przepisie zawartym w tej zmianie prawnej. Drugiego stycznia przyszłego roku upływa termin ważności licencji taksówkarskich wydanych przez samorządy przed 2020 rokiem. Kończy się okres przejściowy, który zawarto w przepisach ustawy. Tym samym "starsze" licencje liczące więcej niż trzy lata tracą ważność.
To Cię może też zainteresować
W samej Bydgoszczy uprawnienia wygasną zatem 723 taksówkarzom. Po nowe licencje należy zgłaszać się do Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych bydgoskiego ratusza. Do 24 listopada z wnioskiem o dostosowanie licencji zgłosiło się 238 osób. Wnioski można składać do 31 grudnia.
Przejazdy tylko z licencją
- Dla mnie to tylko trochę więcej biurokracji. Na szczęście załatwiłem sprawę już wcześniej i teraz nie muszę się stresować, ale wielu kolegów musi się zgłosić do urzędu - mówi Wiesław Murawski, bydgoski taksówkarz.
- Choć są i absurdalne aspekty tego wymogu. Musiałem, na przykład złożyć w urzędzie zaświadczenie o niekaralności - to akurat mnie nie dziwiło, bo było to konieczne już przed wejściem w życie nowych przepisów - ale oprócz tego musiałem złożyć też oświadczenie o niekaralności.
Taksówkarz dodaje: - Zapytałem panią w urzędzie, czy nie uważa tego za bzdurę. W końcu, jeżeli składam zaświadczenie, to chyba już nie trzeba osobnego oświadczenia. Na to usłyszałem, że zaświadczenie przedstawiam jako przedsiębiorca, a oświadczenie jako kierowca. To trochę tak, jakbym sam sobie przedstawiał ten dokument - śmieje się taksówkarz.
Czy wymóg dostosowania licencji do nowych przepisów wpłynie znacząco na działanie korporacji taksówkarskich w Bydgoszczy? - Praktycznie nic się nie zmieni dla naszych kierowców. Tylko tyle, że trzeba dopilnować formalności - słyszymy w firmie MPT "Łuczniczka".
Ten biurokratyczny aspekt to jednak tylko skutek uboczny zmian prawnych, które - przypomnijmy - miały usankcjonować i uporządkować działanie w Polsce aplikacji mobilnych służących do przewozu osób, takich jak Uber (stąd potoczna nazwa ustawy "Lex Uber"), Bolt i innych. Kiedy w 2014 roku w Polsce zaczęła działać jedna z pierwszych aplikacji mobilnych do zamawiania taksówek, kierowcy tradycyjnych taryf podnieśli wrzawę. Uberowi przewoźnicy robili kursy z klientami nie mając przecież licencji taksówkarskich, nie płacąc wyższych składek OC, itd. Nie mieli też zamontowanych gap, czy też "kogutów" na dachach aut, bo jeździli jako zwykli "prywatni" kierowcy, a aplikacje mobilne służyły tylko do kontaktowania się z klientami.
W Bydgoszczy obowiązujących wydanych licencji (na 24 listopada 2023 roku) jest 1341. Co o nowych przepisach myślą taksówkarze?
- Tak naprawdę niewiele się zmienia. Wczoraj, na przykład w Warszawie na 180 skontrolowanych kierowców przewożących ludzi autami osobowymi trzydziestu nie miało prawa jazd - mówi Ireneusz Paszkiewicz, prezes Taxi Zrzeszenie w Bydgoszczy.
- A klienci i tak wolą jeździć z nami, taksówkarzami z korporacji. Nie raz wielu już się przekonało, że dajemy im pewność, poczucie bezpieczeństwa i przede wszystkim płacą tyle, ile wskazuje taksometr. Nie ma dodatkowych haczyków, sytuacji, kiedy kurs może być policzony, na przykład po stawce trzykrotnie wyższej.
Tymczasem o bezpieczeństwie w przejazdach taxi "na aplikację" mówi Marcin Moczyróg, dyrektor operacyjny Ubera podkreślając, że firma wprowadziła wymóg wprowadzania do systemu fotografii kierowców. – Jesteśmy drugim krajem po Wielkiej Brytanii, który to wprowadza. Korzystamy z najnowocześniejszych technologii, jak na lotnisku. Zdjęcia bazowe, z którym będą porównywani kierowcy, będą robione przez pracowników Ubera w punkcie obsługi kierowców – nie można ich zmienić. Tu też mamy system weryfikujący poprawność dokumentów – transport-publiczny.pl cytuje słowa dyrektora operacyjnego Ubera w Europie Środkowo-Wschodniej.