Niepokorni ślubu z partią nie brali

Członkowie SLD nie otrzymali zgody na kandydowanie do Rady Miasta z listy Komitetu Wyborczego „Nasza Bydgoszcz”.

Rada Miejska nie zgodziła się na to, by członkowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej ubiegali się o mandat radnych z list innych niż „Lewica i Demokraci”.

<!** reklama left>- Kandydatka na prezydenta, Elżbieta Krzyżanowska, poprosiła o zgodę, ale jej nie otrzymała. Wiesław Olszewski nie poprosił. Zgody nie otrzymała też jedna osoba z federacji młodych - wyjaśniał Jacek Bukowski, przewodniczący miejskiego Sojuszu. - Kiedy listy „Naszej Bydgoszczy” zostaną zarejestrowane, wówczas wystąpię do partyjnego sądu wojewódzkiego.

- Trudno, niech mnie wyrzucą - oświadczyła Elżbieta Krzyżanowska, wiceprzewodnicząca Rady Miasta, która nie zamierza rezygnować z komitetu „Nasza Bydgoszcz”. Podobną opinię usłyszeliśmy od Wiesława Olszewskiego, wiceprzewodniczącego Rady Miasta.

- Nawet nie wiedziałem, że mam o to prosić. Ale zrobię to - zdziwił się Wiesław Olszewski. - Nie zmienię zdania. Już raz mnie chcieli wyrzucić za to, że pojechałem samochodem z plakatami wyborczymi mojego syna.

Ryszard Kowalik, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w naszym mieście, także nie ma zamiaru opuścić „Naszej Bydgoszczy”.

- Ślubu z partią nie brałem - mówił Ryszard Kowalik. - Przykro mi, że SLD chce decydować za mnie. Przez kilka miesięcy pracowałem na rzecz zjednoczenia lewicy i utworzenia „Porozumienia dla Bydgoszczy”. SLD w tym czasie popierał „Naszą Bydgoszcz”. Namawiano mnie, bym zmienił decyzję. Kiedy zrobiłem to, czego życzyła sobie partia, i przeszedłem, SLD się wycofał. Raz źle, drugi raz źle, trzeciego nie będzie. W wyborach samorządowych nie jest ważny szyld, lecz to, co się chce dla miasta zrobić.

Komitet Wyborczy listy kandydatów na radnych zarejestruje już dziś rano. Oprócz Elżbiety Krzyżanowskiej, Wiesława Olszewskiego i Ryszarda Kowalika znajdują się nich także inni członkowie Sojuszu: Harald Matuszewski (lider OPZZ) oraz Sebastian Krzysz (lider „młodzieżówki”).