„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zwraca uwagę, że Ursula von der Leyen uczyniła wiele, aby otworzyć alternatywne źródła zaopatrzenia energetycznego, a na światowych rynkach praktycznie nie ma już gazu skroplonego i gazu ziemnego. Dziennik podkreśla, że przewodniczącej Komisji Europejskiej nie można winić za to, że niektóre państwa, przede wszystkim Niemcy, przedkładają własne zaopatrzenie w energię nad skoordynowane podejście na szczeblu UE. „FAZ” dodaje, że obecna strategia Brukseli nie daje zadowalającej odpowiedzi na pytanie, co się stanie, jeśli surowców zabraknie.
Czy Niemcy zmierzają ku przepaści?
Według „Handelsblatt”, w Niemczech „histeria stała się sportem masowym”, a politycy, ekonomiści i dziennikarze prognozują, że Republika Federalna Niemiec „zmierza ku przepaści". Dziennik podkreśla jednak, że z obliczeń największych niemieckich instytutów badań nad gospodarką wynika, iż embargo na rosyjski gaz nie powinno przyczynić się do niedoborów tego surowca.
„Przedsiębiorstwa mają większą liczbę zamówień niż kiedykolwiek wcześniej. Wprawdzie notują problemy z dostawami materiałów do produkcji, ale sama produkcja idzie coraz lepiej” – zauważa „Handelsblatt”.
Straszenie nie może być substytutem działań politycznych
Jak podkreśla „Muenchner Merkur”, „straszenie ludzi nie może być substytutem działań politycznych”. Dziennik zaznacza, że łatwo jest wywołać panikę wśród konsumentów, a członkowie koalicji rządzącej zawzięcie kłócą się o biogaz i energię jądrową, zamiast działać właściwie. „Muenchner Merkur” twierdzi, że błędna polityka niemieckiego rządu to zaproszenie dla Putina do kontynuowania polityki zastraszania.
„Putin ma teraz Niemców takich, jakich chciał mieć: bez głowy i bez planu działania” – napisał dziennik.
