https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nieładnie się, dorośli, bawiliście...

sał
Przed 22.00 w środę, mieszkańców miniosiedla na Zimnych Wodach postawiły na nogi syreny wozów ratowniczych. - U kogo się pali?! - dopytywali strażaków. - To nie pożar, to bomba - odpowiadali.

Przed 22.00 w środę, mieszkańców miniosiedla na Zimnych Wodach postawiły na nogi syreny wozów ratowniczych. - U kogo się pali?! - dopytywali strażaków. - To nie pożar, to bomba - odpowiadali.

<!** Image 2 align=right alt="Image 112234" sub="Nocny alarm postawił na nogi mieszkańców Smoleńskiej. Na szczęście, pocisk okazał się lotniczym zbiornikiem paliwa. Fot. Radosław Sałaciński">Środową noc kilkudziesięciu mieszkańców ulicy Smoleńskiej spędziło poza domem. Wokół nich ulokowali się policjanci, służby gazownicze, strażacy. - U kogo się pali?! - pytali zdezorientowani. - To nie pożar. Bombę tu macie - spokojnie odpowiadali ratownicy.

W pierwszych minutach gapie z ciekawością obserwowali pracę ratowników, ale po chwili większość udała się do podstawionego przez miasto autobusu. - Nie ma się co martwić - uspokajali siebie nawzajem. - Przecież to nie bomba! Tym „cygarem” dzieciaki bawiły się już od tygodnia i nikomu nic się nie stało! Nie można było tego normalnie, w dzień, zabrać, a nie taką nocną akcję urządzać i ludzi z domów wyciągać?! - komentowali.

Wyglądające na lotniczy pocisk żelastwo, od kilku dni było okoliczną atrakcją. Skąd się tu wzięło? Tego nikt nie wie. Wiadomo jedynie, że „cygarem”, o długości 3 metrów i średnicy 50 centymetrów, bawiły się dzieciaki z pobliskich domostw. - Turlały to, waliły w rurę czym popadło - przyznaje jeden z mieszkańców. - Mnie tam to nie przeszkadzało, ale jedna z sąsiadek dzieciaki stamtąd przeganiała. Chyba miała dość, to zadzwoniła na policję, by żelastwo wzięli. Szkoda, że w nocy... - żali się kolejny.

<!** reklama>Zgłoszenie o znalezisku przyjęli policjanci. Głos z słuchawce poinformował dyżurnego o znajdującym się przy ul. Smoleńskiej „przedmiocie przypominającym pocisk, bombę lotniczą”. - Zareagowaliśmy zgodnie z procedurą i na miejsce wysłaliśmy służby ratownicze. Dziś wiemy, że nie był to pocisk, a dodatkowy, lotniczy zbiornik paliwa, prawdopodobnie z jakiegoś radzieckiego samolotu. Wiemy też, że leżał tam od co najmniej tygodnia - mówi Robert Dobrosielski, zastępca dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Bydgoszczy i dziwi się, że mieszkańcy nie zareagowali wcześniej. - Nie rozumiem, jak dorośli mogli pozwalać na takie zabawy, biernie się temu przyglądać. Taki zbiornik też może być niebezpieczny. Mogły się w nim znajdować resztki paliwa, groźne dla skóry i płuc. Nie mówiąc już o innych zagrożeniach. Pamiętam historię sprzed dwóch lat, gdy w Poznaniu pracownik firmy handlującej złomem potraktował taki zbiornik szlifierką kątową. Skończyło się wybuchem.

Czy osoba, która w takich okolicznościach powiadomiła o znalezisku, może zostać pociągnięta do odpowiedzialności? - pytamy komisarza Macieja Daszkiewicza, rzecznika prasowego KWP. - Nie zrobiła tego kobieta, którą się o to podejrzewa. Konsekwencji więc być nie może.(sał)

Warto wiedzieć

  • od 2008 roku do dziś w Bydgoszczy znaleziono 13 niewybuchów z czasu II wojny światowej, na terenie powiatu bydgoskiego - 5
  • od 500 do kilku tysięcy złotych kosztuje policję tego typu akcja
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski