W latach 1918-19 grypa „hiszpanka” zabiła 40 mln ludzi. Wirus ptasi - H5N1 w ciągu 8 lat spowodował śmierć 87 osób.
Wirus, przed którego potęgą drży dziś cały świat, po raz pierwszy wykryty został w Hongkongu w 1997 r. Spowodował jak dotąd likwidację tysięcy ferm drobiu, ale - na szczęście - ma jak dotąd śladowy wpływ na zdrowie i życie ludzi. Może dlatego, że H5N1 nie przenosi się między ludźmi. Na razie.
Potrafią się mutować
Strach świata ma swoje uzasadnienie. Wirusy potrafią się mutować. Właściwie w każdej chwili można spodziewać się pojawienia się takiej jego odmiany, która okaże się o wiele groźniejsza. W dobie otwartych granic praktycznie nie ma możliwości obrony, mimo niesłychanego rozwoju nauki. Nowy, groźniejszy wirus, uderzy zapewne tam, gdzie miliony żyją na skraju ubóstwa - w Afryce, czy Azji. Powstrzymanie ewentualnej epidemii stanowić będzie wielkie wyzwanie.
Dmuchanie na zimne
Na razie jednak wciąż nie wiemy, jakie rozmiary może przybrać rozprzestrzeniająca się obecnie wersja wirusa H5N1. „Dmuchanie na zimne”, jakie obserwujemy od miesięcy w krajach Unii Europejskiej, doświadczenia zebrane podczas zwalczania innych epidemii, odnoszą z pewnością skutek.
Sporo racji mają też ci, którzy sprawę... bagatelizują. Najbardziej boimy się wszak nieznanego. Wystarczy przypomnieć panikę wywołaną niedawną chorobą „wściekłych krów”. Skończyło się na spadku konsumpcji wołowiny. Obecnie być może najbardziej poszkodowanymi mogą okazać się hodowcy drobiu.
