Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wystarczy dobra gra

Lucyna Tataruch
Tymom Markowski
Wraz z rozwojem urządzeń mobilnych, gry stają się coraz ambitniejsze, ciekawsze, przez co łatwiej dotrzeć z nimi do większej liczby odbiorców. Mówimy tu o milionach graczy. na tym się zarabia, choć użytkownicy grę dostają za darmo.

Mała kamienica i pięcioosobowy skład - tak w 2006 roku wyglądała codzienność zespołu pod znanym dziś szyldem Vivid Games. Obecnie, po ośmiu latach działalności, firma zatrudnia ponad 80 osób i ma do swojej dyspozycji cały budynek w Bydgoszczy przy ulicy Gdańskiej 160. To tam powstają takie tytuły jak: Real Boxing, Godfire: Rise of Prometheus, Speedball, Ski Jumping Pro, Neon Blitz i wiele innych produktów, bardzo dobrze znanych graczom, korzystającym z urządzeń mobilnych.

Zespół pracuje zadaniowo. - Trudno powiedzieć tak prosto, co robimy na przykład dzisiaj - mówi Paweł ślużyński, designer. - Cały projekt może być rozłożony na przykład na rok intensywnych działań kilkudziesięciu osób: producentów, designerów, grafików, programistów i wielu innych. W tym momencie pracujemy nad Real Boxing 2, czyli nad kontynuacją jednej z naszych najbardziej znanych gier.

Robi się głośno

Wiceprezes zarządu, development director Jarosław Wojczakowski podkreśla, że wszystko zaczęło się dużo wcześniej. Z Remigiuszem Kościelnym, prezesem spółki, zna się mniej więcej od 1997 roku. - Zaczynaliśmy na tak zwanej scenie komputerowej - wspomina. - To taki twór, na którym powstają ciekawe prezentacje, trochę zbliżone do gier, ale nie interaktywne. Bardziej jest to nastawione na pokazanie możliwości. Na studiach Remigiusz założył Vivid Design, firmę skupiającą się na prezentacjach multimedialnych i stronach WWW. Już w tym czasie postanowiliśmy zrobić coś razem. W 2002 roku powstały pierwsze gry, jednak od 2006 oficjalnie podjęliśmy decyzję, by zostawić multimedia i skupić się na grach przeznaczonych na urządzenia mobilne. Tak powstało Vivid Games. Pracuje nam się świetnie, dogadujemy się bardzo dobrze i nie zamierzamy nic zmieniać.

O bydgoskim Vivid Games zrobiło się głośno, gdy spółka w tym roku trafiła na giełdę. W jej akcje zainwestował jeden z największych prywatnych funduszy inwestycyjnych, Skarbiec TFI. - Chcieliśmy pozyskać kapitał - tłumaczy Wojczakowski. - Mieliśmy już wtedy około 35-osobowy zespół, nasze obroty były dobre od jakiegoś czasu. Zdziwiło więc nas to nagle zainteresowanie branży i mediów. Dopiero po tym zauważono, że w Bydgoszczy działa firma, która robi coś ciekawego, choć my wcale nie debiutowaliśmy.

Za darmo?

W ostatnich kilku latach cały model biznesowy, na jakim opiera się branża gier przeznaczonych na urządzenia mobilne, został odwrócony do góry nogami, z korzyścią dla twórców. - Dawniej, gdy zaczynaliśmy, nasze działania związane były z szukaniem odpowiednich wydawców, którzy później sprzedawali nasze gry - wyjaśnia Wojczakowski. - Czasem pieniądze wracały do nas dopiero po roku od momentu stworzenia produktu. Na dodatek z finalnej ceny za grę my dostawaliśmy 10-30 procent.

Sytuację zmieniły sklepy z cyfrową dystrybucją, takie jak App Store czy Google Play. - Okazało się, że sami możemy być wydawcą, sami możemy grę sprzedawać. Cały proces jest dużo krótszy i praktycznie po miesiącu już mamy wpływy z gry. I to nie 10 procent ceny, a 70 - mówi. Na grach tego typu zarabia się głównie w tak zwanym modelu free-to-play, czyli - paradoksalnie - dając graczom swój produkt za darmo. Wraz z rozwojem urządzeń mobilnych, gry stają się coraz ambitniejsze, ciekawsze, przez co łatwiej dotrzeć z nimi do większej liczby odbiorców.

- Mówimy tu o milionach graczy. My w tym przypadku zarabiamy na reklamach i mikropłatnościach, które są w środku gry. Sam produkt jest darmowy, ale ci, którzy są zainteresowani na przykład dodatkowymi opcjami czy możliwościami, mogą za to zapłacić. Tutaj konwersja jest dużo mniejsza, wydawać by się mogło, że płaci mało graczy - około 2-3 procent, w zależności od gry. Jednak jeśli gra trafia do wielu odbiorców, to i tak jest to po prostu opłacalne.

Kilka milionów

Czy wystarczy po prostu zrobić dobrą grę? Niestety, nie. - Gra może być świetna, a jednak nie będzie
na siebie zarabiać - przyznaje Wojczakowski. - To wiąże się z nowym obszarem wiedzy w ramach
tego rynku. Bez tego know-how i bez odpowiednich narzędzi, na takich grach się nie zarobi. W grze muszą być właściwe mechanizmy, które spowodują, że w trakcie grania użytkownik w konkretnych momentach będzie podejmował pozytywną dla nas decyzję, czyli będzie chciał coś kupić i grać dalej. Finalny efekt musi więc być takim miksem jakości i umiejętnego wykorzystania tych elementów.

Idealnym przykładem tego typu działań jest rozwój gry Real Boxing, którą wcześniej w modelu
płatnym interesowało się kilkaset tysięcy użytkowników. Po przejściu na hybrydowy model połączony
z free-to-play, ruch zwiększył się stukrotnie. Od 2012 roku na całym świecie zdobywa prestiżowe
nagrody, wyróżnienia i tytuły, takie jak App Store editors' Choice, Najlepsza Gra Mobilna w konkursie Mobile Trend Awards, Najlepsza Gra Sportowa 2013 w konkursie Best App ever Awards czy App Store Best Of 2013 w Korei.

- W ciągu miesięcy mieliśmy kilka milionów pobrań gry - potwierdza Wojczakowski. W porównaniu
z takimi topowymi tytułami, to i tak nie jest dużo. Aktualnie pracujemy nad tym, żeby zwiększyć
tę konwersję, czyli żeby więcej osób decydowało się na zakupy. A to już zależy od tego, co im
w tej grze zaproponujemy.

Dziesięć razy więcej

Jarosław Wojczakowski zaznacza, że Vivid Games od zawsze miało być firmą trafiającą na europejskie
rynki. Spółka ma swoje przedstawicielstwa w Stanach i w Wielkiej Brytanii, jednak mimo jasnego założenia, kontrolować chce wszystko z punktu w Bydgoszczy.

- Tak jest wygodniej i bardziej opłacalnie. Nie chcemy też rozwijać się pod kątem wielkości firmy. Zależy nam przede wszystkim na jakości i wartości. Jeśli więc chodzi o te bliższe i dalsze plany, to z pewnością nie będziemy dążyć do tego, by dodawać kolejne dziesięć gier do swojego portfolio. Można w ten sposób zarobić dziesięć razy więcej, ale i przy okazji ponieść duże koszty, związane z wytworzeniem gry. Bardziej skupiamy się na tym, żeby w tych grach, które już mamy, dziesięciokrotnie zwiększyć ruch. efekt będzie taki sam - też zarobimy o te 10 razy więcej, ale koszty będą zdecydowanie niższe. I obecnie to jest dla nas najważniejsze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera