Nie takie proste bezrobocia statystyki

<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/walenczykowska_hanna.jpg" >Wyniki analiz Powiatowego Urzędu Pracy, pokazujące rozkład bezrobocia w poszczególnych częściach miasta, są znakomitym polem do popisu dla socjologów. Ja socjologiem nie jestem i nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej.

Ale nawet dla laika takiego jak ja z powyższych danych wyłania się kilka prawidłowości - jak to niektórzy mówią „oczywistych oczywistości”. Pierwsza: im bardziej zaludniony obszar, tym większa liczba bezrobotnych. Ona jednak wcale nie świadczy o tym, że pewne osiedle gorsze jest od innych. W przypadku Fordonu tak nie jest. Jeśli liczbę osób pozostających bez pracy odniesiemy do liczby mieszkańców, to wcale nie wygląda tam tak źle. W Fordonie żyje około 70 tysięcy osób, z których 2142 pozostaje bez pracy (3,6 proc.). O wiele gorzej, choć tego na pierwszy rzut oka nie widać, jest na Okolu. Tam z prawie 12 tysięcy mieszkańców 482 pozostaje bez pracy. Podobnie w Łęgnowie, gdzie z prawie 2800 mieszkańców 203 nie pracuje zawodowo.

<!** reklama>

W niektórych częściach miasta na poziom bezrobocia wpływają także dodatkowe czynniki, w tym liczba mieszkań socjalnych. Liczy się również otoczenie i wiek mieszkańców - im więcej młodych, tym wyższa stopa bezrobocia. „Stare” osiedla, z przewagą mieszkańców w wieku emerytalnym, wysokich wskaźników przecież nie mogą mieć. Pod uwagę należy także brać poziom wykształcenia. Od lat w grupie tych, którzy nie potrafią odnaleźć się na rynku pracy, najwięcej jest absolwentów gimnazjów. Część bezrobotnych, jak pokazują statystyki, nie próbuje zmienić swojej sytuacji - ani materialnej, ani środowiskowej. Ale to już inna sprawa i ich świadomy wybór.