Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie można dłużej milczeć. Na Arktyce nie ma już prawdziwej zimy

Dorota Witt
Dorota Witt
Archiwum D. i K. Nowakowskich
Ona jest jedyną Polką, która prowadzi psie zaprzęgi. On sprawił, że mushing stał się sensem istnienia całej rodziny. Ona to Daria, on - Krzysztof. Państwo Nowakowscy jako pierwsi Polacy objechali pokryte lodem jezioro Inari w fińskiej Laponii, największe europejskie jezioro leżące za kołem podbiegunowym.

Jakie są psy rasy alaskan husky?

Daria Nowakowska: Na pierwszy rzut oka: niepozorne.Krzysztof Nowakowski: Nie, tylko nie mówmy, że są niepozorne. Nie znoszę, gdy tak się je określa. A często się to robi. Daria: Bo wyglądają trochę jak kundelki.
Krzysztof Nowakowski: Tylko jakie to ma znaczenie, gdy mówimy o psach zaprzęgowych?
Daria: Wielu wydaje się, że takie psy powinny być silne, duże, umięśnione. Ale przecież ten mit został obalony już w czasach gorączki złota na Alasce.
Krzysztof: 20 lat temu, kiedy decydowaliśmy się na pierwszego psa tej rasy, wiedzę o nich mieliśmy z jednej książki i prasy kynologicznej. Wszędzie pisali podobnie: że to psy niezależne, skłonne do ucieczek. Wtedy byłem przekonany, że zachowują się tak psiaki, którym nie zapewnia się wystarczająco dużo ruchu. Dziś sam mógłbym opowiedzieć parę historii, w których głównym bohaterem byłby nasz pies- sprytny uciekinier. Przez ten czas wiele zdążyło nam się w głowach przemeblować.

I przez ten czas przybyło psów.
Daria: Szybko okazało się, że jeden pies dla nas dwojga to za mało. Drugą suczkę wzięliśmy z tej samej hodowli. Teraz mogliśmy wybierać się na wspólne przejażdżki rowerowe - psy uwielbiały ciągnąć rower.
Krzysztof: Te przejażdżki, bieganie z psami było super, ale ciągnęło mnie do sportów ekstremalnych. W młodości wyczynowo uprawiałem wioślarstwo, byłem członkiem kadry narodowej, ale plany pokrzyżowały problemy ze zdrowiem. Z czasem w miejsce wioseł pojawiła się wspinaczka górska. Ale zdarzył się wypadek. Zrezygnowałem. Dziś nasze życie jest znaczone wyprawami: także zimowymi, tyle że z psim zaprzęgiem.Daria: A ja kocham jeździectwo. Dla mnie najważniejszy jest kontakt z naturą, ze zwierzętami. Cenię sobie relację z psami jaka tworzy się między nami podczas wspólnych treningów i wypraw.

Nie można dłużej milczeć. Na Arktyce nie ma już prawdziwej zimy
Archiwum D. i K. Nowakowskich

Ale zanim przyszedł czas długich wypraw, biegaliście na czas.
Daria: Próbowaliśmy biegów sprinterskich w Polsce, ale nie zadowalały ani nas, ani psów. Treningi wymagały zdyscyplinowania: trzeba było biegać krótkie odcinki. Chcieliśmy móc dłużej pobyć w lesie z psami. Podczas długich biegów da się zauważyć prawdziwe cechy poszczególnych psów. I nagle okazuje się, że rozumiemy się bez słów, że inteligencja i instynkt sprawiają, że pies dobrze wie, jak uniknąć zagrożenia. Czasem mam wrażenie, że kierują się jakimś szóstym zmysłem. Jak wtedy, Zuza, pamiętasz?
Krzysztof: Doskonale. Jako liderka poprowadziła zaprzęg, sunęliśmy z góry, z dużą prędkością. Ona tak wymanewrowała, że cudem uniknąłem wypadku - przecisnęliśmy się pomiędzy dwoma drzewami. Zuza nieraz ratowała mnie z opresji. Zresztą mam wrażenie, że chociaż znamy psy od tylu tysięcy lat, ciągle nie do końca poznaliśmy te zwierzęta.

Często zdarzają się takie niebezpieczne sytuacje?
Krzysztof: Kiedy biegamy w Arktyce, na północ za kołem polarnym, warunki bywają bardzo trudne - nawet jeśli przez kilka dni są stabilne, nie sposób wykluczyć nagłego załamania pogody. Jeśli to burza śnieżna, której towarzyszą bardzo silny wiatr i intensywne opady, w ciągu paru godzin przyjemna, niemal rekreacyjna wyprawa zamienia się w walkę o przetrwanie. Silny wiatr potęguje mróz. Kiedy przy normalnej tam temperaturze - 30 stopni Celsjusza wieje z prędkością 100 km na godzinę, temperatura odczuwalna wynosi - 60 stopni. A to już bezpośrednie zagrożenie życia. Za jeden błąd można zapłacić bardzo wysoką cenę.

O czym myśli się w takich momentach?
Krzysztof: By psów nie spotkało nic złego. Daria: Mają doskonałe wyczucie. Potrafią odnaleźć szlak, nawet w warunkach, które sprawiają, że ludzie są jakby ślepi, głusi. My nie wiemy, co znajduje się dookoła, one dokładne wiedzą, którędy bezpiecznie poprowadzić zaprzęg.

Nie macie GPS-ów?
Krzysztof: Jasne, ale to bardzo zawodne w arktycznych warunkach sprzęty: gubią sygnał, odmawiają współpracy przy dużym zachmurzeniu.

Nie można dłużej milczeć. Na Arktyce nie ma już prawdziwej zimy
Archiwum D. i K. Nowakowskich

Ale możecie liczyć na jakąś pomoc w razie zagrożenia?
Krzysztof: Jasne, ale kiedy ta pomoc dotrze, skoro szaleje burza śnieżna? Ratownicy jeżdżą skuterami śnieżnymi. Ale jak nas znajdą, skoro nie znamy dokładnego położenia? Można się posiłkować jedynie metodami, które sprawdzały się w zamierzchłych czasach: 2 dni temu mijałem określony punkt.

Jakie ubranie jest potrzebne na taką wyprawę?
Krzysztof: Obowiązkowo bierzemy ze sobą cały worek butów dla psów. Jedna para wystarcza maksymalnie na 100 km. Te buty to w zasadzie zwykły woreczek z kodury. Proste, ale skuteczne zabezpieczenie na łapy.

Co się stało na 23 kilometrze?
Krzysztof: Nasz Wili umarł. Wtedy było bardzo blisko, by skończyć z zaprzęgami.
Daria: Niewydolność serca. Jego problemów nie dało się wcześniej zdiagnozować.
Krzysztof: Wyścig psich zaprzęgów w Finnmarkslopet w Norwegii przez lata był naszym głównym celem. W 2014 roku w końcu stanęliśmy na starcie. Wili był z nami od półtora miesiąca. Był silny, sprawny. Zdrowy. Ruszyliśmy. Przez kilka kilometrów pięliśmy się w górę. Jej szczyt był płaski, doskonale widzieliśmy więc, że za chwilę cały wysiłek włożony we wspinaczkę, pójdzie na marne, bo trzeba będzie sprintem zjechać po stromym zboczu. Przystanąłem. Chciałem, by psy chwilę odpoczęły. Podszedłem akurat do Wilego, bo jego linka trochę się zaplątała. Poklepałem go, spojrzałem prosto w oczy. I tak chwilę sobie pogadaliśmy. Był radosny. Nic nie zapowiadało tragedii. Zbiegliśmy w dół. Po chwili Wili się przewrócił i już się nie podniósł. Po powrocie, zadawałem sobie pytania, czy jazda psimi zaprzęgami ma sens? Czy nie lepiej znaleźć sobie inny sposób na życie?

Zmiany klimatu są tragiczne w skutkach. W Arktyce widać to wyjątkowo wyraźnie już dziś. Od 10 lat nie było prawdziwie mroźnej zimy. Jezioro Inari w Finlandii dawniej zamarzało w listopadzie i twardy lód pokrywał je do czerwca. Z gazet wiemy, że teraz 30 proc. jeziora w ogóle nie zamarza.

Nie znaleźliście…
Krzysztof: Minęło trochę czasu. Ale te psy są stworzone do biegania, nie znoszą bezczynności - zespół przygotowywany do norweskiego wyścigu potrzebował dalszych treningów.To były psy tuż przed emeryturą: dwa z nich miały po 11 lat, pięć po 10 lat, miały zatem ostatnią szansę na udział w dużej wyprawie. W zespole była 3-letnia Henia i młoda Zuza - tak młoda, że nie mogła poprowadzić zaprzągu. Był marzec 2015 roku. W Polsce - wiosna. To ostatni dzwonek, by dać się psom wybiegać w zimowych warunkach. Pojechaliśmy do Finlandii. To była genialna wyprawa. W dwa dni zrobiliśmy ponad 400 km.

Ile dziś macie psów?
Daria: Trzydzieści zaprzęgowych (wśród nich emeryci i renciści, którzy wymagają naszej starannej opieki) i dwa kundelki. I jeszcze 7 uratowanych kotów.

Niewiele jest chyba kobiet wśród maszerów?
Daria: U nas, bo na świecie trochę ich jest. Zdarzają się nawet panie po 60.

Krzysztof: To wyjątki, bardzo nieliczne. A w Polsce jesteś jedyną kobietą powożącą zaprzęgiem, w którym biegnie kilkanaście psów.

W 2010 r. jako pierwsi i jedyni w Polsce objechaliście zaprzęgami największe europejskie jezioro za kołem podbiegunowym - Inari w fińskiej Laponii. To ma znaczenie: mężczyzna czy kobieta?
Daria:Człowiek potrzebny jest przede wszystkim do obsługi psów, a jeśli chodzi o zaprzęg, powinien… jak najmniej przeszkadzać psom, bo to one prowadzą. Są sytuacje, kiedy myślę sobie, że Krzyśkowi byłoby łatwiej, np. lekko przechylić pojazd, dzięki temu, że waży więcej niż ja. Poza tym - różnicy nie widzę. Sukces tkwi w relacji z psami.

Historię Wilego znamy z pana książki „23 kilometr”. Bohaterką właśnie wydanej opowieści dla dzieci „Lapońska przygoda Mai” jest dziewczynka, która wybiera się na wyprawę. A o czym będzie trzecia książka?
Krzysztof: Jest już niemal gotowa, 70 proc. pracy za mną. Wszystko do poprawki.

Dlaczego?
Krzysztof: Doszedłem do wniosku, że nie wolno milczeć na pewne tematy. Że mam obowiązek powiedzieć, jak tragiczne w skutkach są zmiany klimatu. W Arktyce widać to wyjątkowo wyraźnie już dziś. Od 10 lat nie było prawdziwie mroźnej zimy. Jezioro Inari w Finlandii dawniej zamarzało w listopadzie i twardy lód pokrywał je do czerwca. Z gazet wiemy, że teraz 30 proc. jeziora w ogóle nie zamarza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera