Niby nic nowego

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk znów potwierdził swoje niezdecydowanie w sprawie budowy autostrady A1 między Grudziądzem a Toruniem.

Wydawało mi się, że już nic nie może zdziwić w bałaganie wokół tej inwestycji. A jednak. W osłupienie wprawiły mnie odpowiedzi na pytania o inwestycję, udzielone przez Andrzeja Maciejewskiego, rzecznika prasowego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Aż zadzwoniłem i dopytałem, czy się nie pomylił. Okazuje się, że nie. Chociaż chodzi o wybitnie strategiczną inwestycję, to Ministerstwo Infrastruktury i podległa jej GDDKiA ciągle potęgują chaos. Planują ją prowadzić, czego efektem ma być rozstrzygnięcie przetargów na wykonawców. I jednocześnie zamierzają siąść do rozmów z firmą Gdańsk Transport Company, która 10 lat temu uzyskała koncesje na to zadanie. Ma do nich dojść w ciągu miesiąca.

<!** reklama>Sytuacja jest prawdziwie schizofreniczna, bo przecież minister Grabarczyk podtrzymuje opinię swojego poprzednika Jerzego Polaczka, że koncesja dla tej firmy wygasła. I dlatego chce kontynuować sądowy spór. To tylko dowodzi, że rząd kompletnie nie wie, co począć z naszym odcinkiem A1. Sygnał o rozmowach z GTC, to efekt działań trójmiejskiego lobby związanego z tą firmą. Blisko mu do środowisk PO. Z Trójmiastem jest przecież mocno związany premier Donald Tusk. Co nas to jednak obchodzi? Na tym bałaganie tracimy czas. Wizja A1 doprowadzonej do Torunia w końcu 2010 roku jest nierealna.