Wśród nich był też prezydent Rafał Bruski, który przyglądał się wydarzeniom w Sejmie. Nie wytrzymał dwukrotnie – raz gdy przemawiał poseł Jan Krzysztof Ardanowski z Torunia (kłamstwo! - krzyczał komentując jego słowa prezydent) i drugi, gdy na mównicę wkroczyła poseł Anna Sobecka (wychodzę, nie mogę tego słuchać – mówił Rafał Bruski).
Emocjom trudno się dziwić. Wystąpienie w imieniu klubu PiS zakończyło się stwierdzeniem, że trzeba wniosek skierować do dalszych prac w Sejmie. Ale już poseł Tomasz Lenz, który wypowiadał się w imieniu PO bezpardonowo zaatakował pomysł utworzenia UM w Bydgoszczy, zaniżył liczbę głosów poparcia, które zostały zebrane pod projektem i stwierdził, że jest on z gruntu sprzeczny z zasadą autonomii działania uniwersytetów. Poseł zapewniał też zgromadzonych o potężnych środkach przeznaczanych na Collegium Medicum w Bydgoszczy ze strony UMK.
- Tylko w dialogu z UMK i jego rektorem jest możliwość wykształcenia większej liczby lekarzy i przyjmowania większej liczby studentów na kierunki medyczne – powiedział poseł.
Jawnie antybydgoskie – jak się można było spodziewać – były wystąpienia parlamentarzystów z Torunia – poseł Anny Sobeckiej, Jana Krzysztofa Ardanowskiego, Iwony Michałek czy Antoniego Mężydły. Co ciekawe, większość z nich po wygłoszeniu swoich uwag wyszła z sali.
Roman Jasiakiewicz radny województwa, który przyjechał do Sejmu razem z bydgoszczanami na gorąco dzielił się wrażeniami . - Wystąpienie posła Lenza należy ocenić w kategoriach zdrady bydgoszczan przez Platformę Obywatelską. Jak można było wystawić posła Lenza, by referował bydgoską sprawę - irytował się radny.
Ostatecznie posłowie będą zajmować się projektem ustawy w komisjach.
Więcej w jutrzejszym wydaniu „Expressu Bydgoskiego”.