https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nerwowo, ale szczęśliwie

Marcin Karpiński, Fot. Tadeusz Pawłowski
Świetna passa bydgoskiego zespołu trwa! Dzięki bramce Marcina Sobczaka zawiszanie awansowali na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. W II połowie niepotrzebnie jednak zrobiło się nerwowo...

Świetna passa bydgoskiego zespołu trwa! Dzięki bramce Marcina Sobczaka zawiszanie awansowali na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. W II połowie niepotrzebnie jednak zrobiło się nerwowo...

<!** Image 2 align=right alt="Image 131770" sub="Mobilizacja i koncentracja przed pierwszym gwizdkiem sędziego towarzyszy również trenerom i zawodnikom rezerwowym bydgoskiego zespołu.">W 73 minucie delegat spotkania zagroził przerwaniem meczu i walkowerem dla gości z Gdyni, z powodu wywieszonego na ogrodzeniu obraźliwego transparentu! Nie dotyczył on prezesa Michała Glińskiego, którego odejścia ze spółki kibice domagają się od początku sezonu, lecz byłego wiceprezesa SP „Zawisza” Jacka Mileckiego.

O zdjęcie płótna dwa razy apelował spiker meczu, lecz nie przyniosło to żadnego efektu. W końcu arbiter przerwał spotkanie. Pomogły dopiero prośby zawodników i kierownictwa bydgoskiej ekipy.

- Nie wyobrażam sobie, żebyśmy z takiego powodu mieli oddać punkty walkowerem. To byłaby dla nas tragedia! - stwierdził rozgrywający bydgoskiej drużyny Rafał Piętka. - Szkoda, że do tego doszło, bo po bramce zarysowała się nasza miażdżąca przewaga. Mogliśmy pójść za ciosem, a tak, do końca musieliśmy uważać na stałe fragmenty w wykonaniu piłkarzy Bałtyku.

<!** reklama>Milecki powiedział „Expressowi”, że tak tej sprawy nie zostawi. Czuje się pomówiony i czeka na przeprosiny. Inaczej skieruje sprawę do sądu przeciwko członkom zarządu Stowarzyszenia Piłkarskiego...

Doping od 60 min.

<!** Image 3 align=right alt="Image 131770" sub="Wysocy defensorzy Zawiszy Maciej Dąbrowski (z lewej) i Tomasz Midzierski są trudni do przejścia w obronie, ale i trudni do powstrzymania w ataku..">Na trybunach z powodu protestu znów, niestety, panowała cisza. Do 60 minuty było tylko słychać doping 150-osobowej grupy fanów Bałtyku, którzy pozwolili sobie nawet na przyśpiewkę „Gramy u siebie, Bałtyczku gramy u siebie!”

W jednej chwili poderwali się jednak wszyscy kibice niebiesko-czarnych i... właściwie trudno to opisać. Trybuny prawie zadrżały w posadach. Głośne „Zawisza Bydgoszcz!” wbiło w siedzenie. Doping był wreszcie taki, jak na meczach wyjazdowych. I co ważne, bez żadnych wulgarnych tekstów.

Szybko podniosło to na duchu piłkarzy Mariusza Kurasa. Po raz kolejny piłkę w pole karne wrzucił Stefańczyk, przyjął ją dobrze Sobczak i silnym uderzeniem nie dał Chamerze szans do obrony. 1:0!

<!** Image 4 align=right alt="Image 131770" sub="Marcin Tarnowski (z prawej) napędza akcje ofensywne, często zmieniając się pozycjami z Lilo. „Tarnoś” od początku jest podstawowym graczem Zawiszy.">- Zostawiliśmy bydgoszczanom zbyt wiele miejsca, a nam zabrakło doświadczenia i boiskowego sprytu - przyznał trener Bałtyku Piotr Rzepka.

Goście umiejętnie się jednak bronili i trudno było znaleźć miejsce do oddania strzału. - Ale też mało kto z nich włączał się do akcji ofensywnych - zauważył Kuras. - Na szczęście spłaca się transfer Sobczaka. To jego drugi ważny gol. Teraz mamy trzy dni, żeby zaszczepić u graczy ducha walki na derbowy mecz w Grudziądzu. Nadzieje rosną, lecz chciałbym dodać, że nasze mecze nie zawsze będą wyglądały tak, że będziemy szybko obejmowali prowadzenie dwa do zera. Jesteśmy liderem, więc każdy będzie chciał nam urwać punkty.

Podobne zdanie ma również Piętka: - Od teraz to my w każdym meczu będziemy faworytem do zwycięstwa. Na mnie taki stan rzeczy wpływa mobilizująco i budująco.

<!** Image 5 align=right alt="Image 131770" sub="Pozyskany tuż przed zamknięciem okna transferowego Marcin Sobczak (uderza piłkę głową) spełnia pokładane w nim nadzieje. Jego gol dał trzy punkty!">Kolejnej porażki doznała Unia, w Częstochowie z Rakowem 1:2.

Janikowianie nie wykorzystali szansy na trzecie w tej rundzie wyjazdowe zwycięstwo. Zadanie utrudniła im niewątpliwie strata rozgrywającego Marcina Dettlaffa, który już w 38 minucie za faul ujrzał czerwoną kartkę.

Raków był w zasięgu Unii

Pomimo osłabienia unici pierwsi wyszli na prowadzenie. Bramkarz Zawadzki jednym wyrzutem piłki uruchomił Kordowskiego, ten przerzucił na drugą stronę do Krzywickiego, który natychmiast obsłużył Jagielskiego. Ostatnie podanie trafiło do Ruszkula i po główce z pięciu metrów piłka wpadła do sieci.

Radość gości trwała jednak bardzo krótko. Bodnar nie upilnował Zachary i padło wyrównanie. Natomiast w końcówce kardynalny błąd popełnił bramkarz Zawadzki. Nie zdołał złapać uderzonej z dystansu futbolówki i Foszmańczyk popisał się skuteczną dobitką.

- Jesteśmy źli! - powiedział trener Unii Zbigniew Kieżun. - Raków był zdecydowanie w naszym zasięgu!

Tymczasem w Toruniu mają lada dzień ogłosić nowego szkoleniowca. Niektóre źródła podają, że jedną nogą jest już w Elanie Dariusz Durda...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski