Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nazywa się Woda i przepłynął zimny Bałtyk [zdjęcia]

Jarosław Jakubowski
Andrzej Woda z Bydgoszczy z dwoma kolegami przepłynął zimą z Bornholmu do Kołobrzegu. To pierwszy taki wyczyn w historii kajakarstwa.

Andrzej Woda z Bydgoszczy z dwoma kolegami przepłynął zimą z Bornholmu do Kołobrzegu. To pierwszy taki wyczyn w historii kajakarstwa.

<!** Image 3 align=none alt="Image 184336" sub="W czasie kajakowej wyprawy z Bornholmu do Kołobrzegu bydgoszczanin Andrzej Woda (z prawej) siedział w kajaku z Konradem Wawrzyszko (z lewej), a Tomasz Szymczak płynął w jedynce /Fot.: Michał Świderski">Wypłynęli z portu Nexo na Bornholmie we wtorek około godziny 11, następnego dnia około 12.15 - po przepłynięciu ponad 100 kilometrów - wysiedli z kajaków przy molo w Kołobrzegu. Ponad 25 godzin zmagali się z siłami natury i własną słabością.

Andrzej „Gadżet” Woda, 40-latek z Bydgoszczy, oraz dwaj kołobrzeżanie: 47-letni Tomasz „Tomi” Szymczak i 40-letni Konrad „Rudy” Wawrzyszko to trzej śmiałkowie, którzy jako pierwsi w historii kajakarstwa zimowego przepłynęli z Bornholmu do polskiego Wybrzeża.

<!** reklama>- Na Bornholm dopłynęliśmy we wtorek rano naszą jednostką asekuracyjną. To szkuner z polskiego demobilu, który w latach 80. zbierał z Bałtyku ludzi, chcących przedostać do Danii czy Szwecji - wyjaśnia Andrzej Woda, który - już wypoczęty - opowiedział nam wczoraj o wyprawie.

- Sprawdziliśmy prognozę pogody na „Radio Witowo”. Była pomyślna: fala 2-3 i wiatr 3 w skali Beauforta z dobrego kierunku. Prognoza potwierdziła się. Płynęliśmy w dobrym tempie i o godzinie 21 osiągnęliśmy połowę dystansu. Ale wtedy pogoda się zmieniła i przestało być przyjemnie - wspomina niedawne wydarzenia pan Andrzej.

Wzmógł się wiatr, a fale momentami przekraczały 3 metry wysokości. - W dodatku było zupełnie ciemno. Lampki czołówki sięgały tylko do dziobu kajaka. Słyszeliśmy tylko szum fal i gwizd wiatru. Nie wiedzieliśmy, czy nagle coś w nas nie uderzy. Przed sobą widzieliśmy tylko światła jednostki asekuracyjnej, ale i one znikały w wysokich falach - mówi bydgoski kajakarz.

Około godziny 5-6 rano śmiałkowie dostrzegli czerwone światełka siłowni wiatrowych na polskim Wybrzeżu. Ale wkrótce światełka zniknęły, bo zmienił się kąt, z jakiego na nie patrzyli. - Nadal spowijały nas ciemności. Spojrzałem na zegarek - 7.30, a tu nadal się nie rozwidnia. W końcu jednak po 25 godzinach dotarliśmy do brzegu. Czekało tam na nas mnóstwo ludzi: rodziny, ale też przedstawiciele władz Kołobrzegu, dziennikarze i ciekawscy. Po tak długim czasie spędzonym na siedząco, ciężko było stanąć na nogach. Mielimy zawroty głowy. To błędnik odmawiał posłuszeństwa - mówi Andrzej Woda, który solidnie przygotował się do rejsu: dieta, ćwiczenia na siłowni, a do tego trening na wodzie.

Przygodę z kajakarstwem zaczął w 2005 roku od spływów śródlądowych. Potem pojawiło się kajakarstwo morskie. To hobby stosunkowo drogie. Kajak morski kosztuje około 6000 złotych. - Naszą wyprawę przygotowaliśmy sposobem gospodarczym. Mamy sprzęt produkcji znanej polskiej firmy, który testujemy w trakcie wypraw - wyjaśnia bydgoszczanin.

Andrzej Woda na co dzień prowadzi biuro rachunkowe, ale gdy poczuje głód adrenaliny, wsiada do kajaka. Teraz w planach ma rejs do Zatoki Botnickiej. W końcu nazwisko zobowiązuje!

Zobacz galerię: Nazywa się Woda i przepłynął zimny Bałtyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!