Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawarz sobie piwa - czy warto być piwowarem?

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Domowe piwo
Domowe piwo
W piwowarskim środowisku nie ma rywalizacji bydgosko-toruńskiej. Wszyscy wspólnie pracują na to, by z piwnej pustyni stać się potęgą domowego piwowarstwa.

Regularne spotkania, wymiana doświadczeń. W Toruniu browar restauracyjny Olbracht, albo Krajina Piva, w Bydgoszczy Klubokawiarnia 1138 to tradycyjne miejsca spotkań lokalnych piwowarów. Spotkać tam można także dziewczyny z Koła Gospodyń Piwnych.

- Może to nowa moda, może hipsterka, coś w tym jest. Ja warzę własne piwo od siedmiu lat, gdy zaczynałem, w Polsce był jeden sklep z akcesoriami i składnikami do wyrobu. Teraz jest ich mnóstwo - zauważa Maciej Kielnik, domowy piwowar mający za sobą uwarzonych i wypitych wiele warek piwa.

Zapewnia, że aby stać się domowym piwowarem nie potrzeba wcale ani wielkiej wiedzy, ani ogromnych inwestycji. - Żeby zrobić proste piwo nie jest potrzebna duża wiedza i czytanie książek. Nie trzeba znać składu drożdży. Ale im dalej w las tym więcej drzew. Gdy chce się błysnąć czymś oryginalnym, trzeba jednak zagłębić się w temat. I nie bać się. Też miałem porażki, kilka warek poleciało prosto do WC, a ja rzewnie przy tym płakałem.

Warka wystarczy na długo

Jedna domowa warka to około 20-22 litrów piwa. Wystarczy na długie samotne wieczory albo duże towarzyskie spotkanie. - Moje pierwsze pięć warek pochodziło z brew kitu (nachmielony ekstrakt słodowy, półprodukt służący do szybkiego uwarzenia piwa w warunkach domowych - przyp. red.), zrobiłem sobie na nich poligon doświadczalny. Wyszły mi, nie skwaśniały, uznałem więc, że trzeba dokupić trochę sprzętu, między innymi, garnek do zacierania i próbować dalej twierdzi Maciej Kielnik.

Każdy ze stylów ma swoje wymagania, niektóre uwarzyć łatwiej, inne trudniej. Inaczej trzeba przygotować się do stworzenia lagera, inaczej do koźlaka, stouta czy imperial pale ale.

Zanim zacznie się przygotowywać piwo w domowych warunkach - oprócz wiedzy i sprzętu - trzeba również przygotować domowników na produkcję.
- Dużo zależy od cierpliwości małżonki. Moja narzeczona nie ma z tym problemu, choć sprzęt zajmuje całą szafę. Jest na szczęście dość kompaktowy, wiadro można wsadzić w wiadro i jakoś się to mieści. Więcej miejsca zajmują skrzynki z butelkami. Zawsze można je znieść do piwnicy. Kiedy jeszcze mieszkałem z mamą to ona nie mogła znieść tego, że w jej pięknej kuchni stoją moje graty.

Kto raz spróbuje domowego piwa, nie będzie miał już ochoty na masowe, koncernowe piwo. W tym piwowarzy są zgodni.

Z pogardą dla koncerniaków

- Wśród piwowarów jest takie powiedzenie, że „filtracja to kastracja”. Dlaczego? Bo „koncerniaki” są pasteryzowane i filtrowane, mają okres przydatności do spożycia sięgający pół roku. Piwo domowe może leżeć nawet dwa lata. Ja mam całą skrzynkę różnych piw, które odłożyłem na później leżą już rok i na razie ich nie otwieram.

Smak dobrze uwarzonego domowego piwa jest taki, że zadowoli największych malkontentów. Partnerki piwowarów - jak sami się zaklinają - są zadowolone z ich hobby bo twierdza, że skoro piją piwo, to niech to będzie lepiej wykonany samodzielnie trunek - zdrowy, pełen witamin, niefiltrowany i nieutrwalony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!