Już pół wieku zajmuje się oprawą książek, prac dyplomowych i wielu innych druków. Jego zakład introligatorski działa nieprzerwanie od 1977 roku. Rozmawiamy dziś z Marianem Tomasikiem.
<!** Image 2 align=right alt="Image 144443" sub="- Mimo ogromnego rozwoju technologii produkcji książek, wiele z nich, po pewnym czasie używania, wymaga fachowej naprawy w zakładzie introligatorskim - mówi Marian Tomasik / Fot. Marek Wojciekiewicz">Pana zakład introligatorski jest jedynym w naszym mieście, czy nadal jest zapotrzebowanie na tego typu usługi?
Niestety, rozwój techniki biurowej i komputerów zabrał nam większość dawnych klientów. Kiedyś od urzędów administracji państwowej mieliśmy najwięcej zleceń, oprawy dzienników ustaw, monitorów polskich, projektów technicznych. Dziś, to wszystko gromadzi się w pamięci komputerów. Mimo to, zlecenia cały czas są. Jestem teraz na emeryturze, zakład prowadzimy wspólnie z synem.
Kto teraz najczęściej korzysta z waszych usług?
Są jeszcze urzędy, które u nas oprawiają swoje druki, dobrymi klientami są od lat Świadkowie Jehowy, no i oczywiście właściciele księgozbiorów. Żartujemy z synem, że najwięcej pracy mamy dzięki współczesnej technologi produkcji książek. Klejone grzbiety nie wytrzymują zbyt długo. Stara metoda polegająca na zszywaniu książek zapewniała jej bardzo długi żywot. W naszym zakładzie technologia zszywania zadrukowanych kartek, wyklejania uszkodzeń, nadruku złotych lub srebrnych liter, pozostała od lat niezmieniona.
<!** reklama>Przez kilkanaście lat był Pan dziennikarzem, jak wspomina Pan te czasy?
Byłem korespondentem nieistniejącego już „Ilustrowanego Kuriera Polskiego”. Pisałem relacje z ważniejszych wydarzeń w życiu Świecia. Swoje artykuły pakowałem do koperty i pocztą wysyłałem do oddziału IKP w Grudziądzu.
Oprócz działalności rzemieślniczej i dziennikarskiej był Pan też przez prawie 30 lat miejskim radnym. Jak dziś patrzy Pan na swoje miasto, czy jest coś co Pana martwi?
Uważam, że nastały dobre czasy dla Świecia. Miasto dość dynamicznie się rozwija i pięknieje. Ale są też rzeczy, które mnie martwią. Na przykład sprawa słabego wykorzystania naszego najważniejszego zabytku, jakim jest średniowieczny zamek krzyżacki. O tym, by powstał tam hotel i muzeum, mówiło się już w latach 60. Niestety, nic z tego jak dotąd nie wyszło. Nie podoba mi się też pomysł, by w miejscu torowiska kolejowego powstała ulica. Moim zdaniem, Świecie zbyt łatwo zrezygnowało z walki o przywrócenie komunikacji kolejowej.
Widać, że sprawy miasta są dla Pana cały czas bardzo ważne. Interesuje się Pan nadal naszą lokalną polityką?
Oczywiście, od czasu do czasu pojawiam się na sesjach rady miejskiej. Jak trzeba to zabieram głos i mówię, co o danej sprawie myślę.
Teczka personalna
Marian Tomasik
Marian Tomasik przez wiele lat zasiadał w świeckiej radzie miejskiej. Był także dziennikarzem - pracował dla „Ilustrowanego Kuriera Polskiego”. Właściciel zakładu introligatorskiego w Świeciu, wielki miłośnik naszego miasta.
