Gminy robią co mogą, by mieć fundusze na wkład własny do unijnych dotacji - tną wydatki na oświatę, transport, podnoszą podatki, a nawet sprzedają ziemię.
- W naszym województwie są gminy, które nie będą w stanie starać się o unijne środki. Ich zadłużenie jest tak wysokie, że nie będzie ich stać na wkład własny do projektów - ostrzega Tadeusz Zwiefka, europarlamentarzysta.
Poważnie zadłużone są nie tylko duże miasta, ale i mniejsze gminy regionu. Niektóre niebezpiecznie balansują na granicy dopuszczalnego 60-procentowego zadłużenia liczonego w stosunku do dochodów.
<!** reklama>- Największe długi mają Bydgoszcz, Toruń, Włocławek, Grudziądz, Inowrocław i...gmina Lubicz - mówi Włodzimierz Bartkowiak, wiceprezes Regionalnej Izby Obrachunkowej w Bydgoszczy, która kontroluje budżety miast i gmin.
Te dane, podane w liczbach bezwzględnych, są jednak mylące, bo duże miasta mają zwykle duże długi, ale również potężne wpływy. Podobnie jak mały Lubicz. - Mamy z czego płacić długi - twierdzi Marek Olszewski, wójt podtoruńskiego Lubicza. - Jesteśmy na drodze wzrostu, choć mamy 52 procent zadłużenia. Wielokrotnie musiałem tłumaczyć, skąd się wzięło. Dotujemy naszą oświatę i miejską komunikację. Realizowaliśmy też duże projekty drogowe. Rok zakończyliśmy jednak na plusie, a dalsza reorganizacja wydatków spowoduje zmniejszenie zadłużenia - zapewnia wójt.
Inna sytuacja jest w gminie Jeziora Wielkie. - Co tu kryć, nie jest ciekawie. Mamy 50-procentowe zadłużenie, a w planach podwyżki w oświacie i nie wiadomo, czy dostaniemy na nie pieniądze z Warszawy. Nie planujemy większych unijnych projektów. Musimy spłacić poprzednie zadłużenie. Myślę, że dopiero około 2010 roku będziemy mogli powalczyć o większe pieniądze. Na razie spłacamy obligacje i pożyczkę z Ministerstwa Finansów na restrukturyzację zadłużenia - mówi Marek Maruszak, wójt gminy.
- Trudno nam walczyć z zadłużeniem, gdy gmina tyle inwestuje. W tym roku nie zapisaliśmy w ogóle w budżecie środków unijnych, co nie oznacza oczywiście, że nie będziemy się o nie starać - zapewnia Zbigniew Stefański, rzecznik burmistrza Solca Kujawskiego. - Na razie jednak przygotowujemy dokumentację do przyszłorocznych projektów.
Tymczasem Ambroży Pawlewski, skarbnik bydgoskiego ratusza, twierdzi, że zadłużanie samorządu to normalna procedura.
- Chcemy pozyskać około 100 milionów euro, drugie tyle musimy zapewnić ze środków własnych. Projekty są rozpisywane na kilka lat. Na razie miasto ma coraz wiecej dochodów, więc i zadłużenie może rosnąć. Nie wyobrażam sobie jednak, że nie pozyskamy unijnych dotacji. Wiedzieliśmy o nich od dawna i jesteśmy na nie przygotowani.
Co robią samorządy, by mieć pieniądze na wkład własny?
Tną wydatki na oświatę, remonty dróg, oszczędzają na transporcie publicznym, zwiekszają podatki, taryfy dzierżawne, a nawet sprzedają gminne działki.
Mają rację, tak dużych pieniędzy, które Polska ma do wykorzystania w najbliższych latach, w przyszłości z pewnością już nie zobaczymy, a stracić je byłoby szkoda.