- Mój ojciec jeździł na nartach od 1908 roku. Mieszkaliśmy przy Ossolińskich, rodzice stamtąd na na deskach potrafili dotrzeć do Rynkowa - opowiadał „Expressowi” Kulmatycki.
Wspominał tak kilkanaście miesięcy temu, na rok przed śmiercią. Papiery na to, by uczyć innych jazdy na nartach, miał od 1969 roku. Próbowaliśmy policzyć, ilu ludzi może mu zawdzięczać umiejętności narciarskie - wyszło nam ponad 1,5 tysiąca.<!** reklama>
Szkolił i w Szczyrku, i na alpejskich trasach. Ale to z myślęcińskimi górkami związany był najbardziej, bo je wręcz... budował. Współpracownicy z Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku mówili o Stefanie Kulmatyckim, że „to człowiek, który dosłownie i w przenośni góry przenosi”.
- W Myślęcinku był tylko jeden prymitywny wyciąg - wspominał. - Byłem absolutnym entuzjastą podwyższenia stoku. Szczególnie, gdy w latach 70. ubiegłego wieku patrzyłem na powstawanie stawów, z których ziemię można było na ten cel zagospodarować. Pracowałem w kombinacie budowlanym i próbowałem namawiać, by ziemię z miejskich budów przywozić właśnie tutaj. Szczęśliwie ten teren nie miał jeszcze statusu parku krajobrazowego, więc można go było dowolnie profilować. Chciałem przekonać kolejnych szefów LPKiW, że na nartach można zarobić, że spółkę „z o.o.” da się odczytać jako firmę „z ogromnymi obrotami” - na nartach. Tak jak na całym świecie, gdzie turystyka przynosi ogromne profity.
<!** Image 2 align=none alt="Image 162084" sub="Wczoraj na stoku narciarskim w podbydgoskim Myślęcinku oficjalnie zainaugurowano tegoroczny sezon Fot. Tymon Markowski">
Ikona bydgoskiego narciarstwa dorabiała do skromnej emerytury (mówił, że do tysiąca złotych brakuje kilku butelek) lekcjami w Myślęcinku. Garnęły się do nich najczęściej dzieci. Stefan Kulmatycki zarabiał w ten sposób na własne wakacje... zimowe. Wyjeżdżał na tydzień, ale za to do kurotu na poziomie europejskim, którym Myślęcinek ciągle nie był. Szusował we wszystkich alpejskich, za największe odkrycie uważa jednak... Bułgarię. Najpopularniejszy bydgoski narciarz zmarł w maju tego roku. Na gorąco powstała idea, by stok narciarski nazwać jego imieniem. - Nie udało się tego przeprowadzić formalnie do dnia inauguracji - mówi Bożena Hennig z Działu Marketingu LPKiW. - Pomysł jest jednak jak najbardziej aktualny. Jesteśmy przekonani, że to się wydarzy i wtedy przygotujemy wielką imprezę.
Jednym z instruktorów, który czeka w tym sezonie w Myślęcinku na adeptów białego szaleństwa, jest Wojciech Kulmatycki. Syn Pana Stefana.
<!** reklama>
Warto wiedzieć
Wczoraj trwało naśnieżanie stoku. Od dziś czynny jest od 10.00 do 21.00 (od piątku do niedzieli, od poniedziałku do czwartku zaczyna pracę godzinę później). Można na nim umówić się z licencjonowanymi instruktorami narciarstwa i snowboardu. U podnóża stoku funkcjonują parking i mała gastronomia. Działa też wypożyczalnia sprzętu. Szczegółowe cennik, telefony i informacje można znaleźć na stronie www.myslecinek.pl (zakładka „stok narciarski”).