https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasz czas trzeba wykorzystać

Katarzyna Idczak
Alicja Myśluk z Bydgoszczy i Jagoda Smagłowska z Barcina mają po dwadzieścia kilka lat i na swoim koncie staż w Brukseli. Wyjechały na zaproszenie europosła Janusza Zemkego. Alicja mówi, że warto być pewnym siebie.

Alicja Myśluk z Bydgoszczy i Jagoda Smagłowska z Barcina mają po dwadzieścia kilka lat i na swoim koncie staż w Brukseli. Wyjechały na zaproszenie europosła Janusza Zemkego. Alicja mówi, że warto być pewnym siebie.<!** Image 2 align=none alt="Image 154948" sub="Alicja i Jagoda w Brukseli były asystentkami posła Zemkego i korzystały
z uroków miasta. W konkursie Beer Vegas wygrały pobyt w Nowym Jorku">

Możesz się pochwalić amerykańską maturą, skończyłaś dwa kierunki studiów, płynnie znasz język rosyjski i angielski. A jaka była Twoja droga z Bydgoszczy do Brukseli?

O praktykach w europarlamencie dowiedziałam się z gazety, wysłałam swoje CV i list motywacyjny. Po jakimś czasie zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Na początku odbywałam trzymiesięczne praktyki w bydgoskim biurze europosła Janusza Zemkego. Później zaangażowałam się w darmową naukę angielskiego dla dzieci z rodzin objętych miejskim programem pomocy społecznej, a także w poradnictwo prawne. Poseł docenił moją pracę i zaprosił mnie do Brukseli.

Jesteś absolwentką prawa i stosunków międzynarodowych. Taki wyjazd to mocny punkt w Twoim CV.

Konkurencja na rynku pracy jest ogromna. Jest naprawdę bardzo wielu młodych ludzi, którzy są zaangażowani w różne inicjatywy, działają w ELSA (Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa - przyp. autora) albo w czasie studiów odbywają praktyki. Student prawa, który dostanie się na aplikację i z prawem wiąże swoją przyszłość, aby się wyróżnić, musi mieć bogate CV.

Co należało do Waszych obowiązków w czasie pobytu w Brukseli?

Z jednej strony była to praca administracyjna polegająca na obsłudze biura pana posła Janusza Zemkego. Poseł zapraszał do Brukseli jak najwięcej osób z województwa, więc do naszych obowiązków należała też organizacja tych wyjazdów na miejscu i opieka nad grupą gości. Janusz Zemke jest członkiem dwóch komisji i dwóch podkomisji, więc nie mógł być na kilku posiedzeniach jednocześnie. Dlatego naszym zadaniem było, między innymi, uczestnictwo w posiedzeniach i robienie notatek.

Parlament Europejski w Brukseli to brzmi poważnie. Jak się tam odnalazłaś?

Trzeba być rzetelnym, wykonywać zadania, które są powierzone. Ale z drugiej strony międzynarodowe towarzystwo sprawia, że ludzie są bardziej otwarci i przyjaźni. Panuje tam atmosfera rozluźnienia. Czym innym są posiedzenia komisji. Na przykład podkomisji praw człowieka, gdzie zaproszeni goście z Kazachstanu albo przedstawiciele ludności tubylczych opowiadają o swoich problemach, które dla nas, ludzi cywilizacji zachodniej, są czymś naprawdę odległym. Mówią o realiach, które znamy przeważnie z historii. To z kolei stwarza atmosferę powagi i poczucia, że jest się świadkiem czegoś niezmiernie ważnego. Dziś siedzę i słucham tego na komisji, a jutro albo za miesiąc ktoś opisze to w gazecie.

Czy ten pobyt wpłynął jakoś na Twoje plany zawodowe?

Kończąc prawo byłam nastawiona na to, że będę pracować w zawodzie prawniczym. Wyjazd do Brukseli otworzył mi oczy na to, że istnieją też inne kierunki, że nie powinnam się zamykać. Oczywiście zrobię aplikację, bo to jest moje marzenie, ale być może będę chciala wrócić do Brukseli. Może jako europoseł. Mówię oczywiście o perspektywie dwudziestu-trzydziestu lat.

To odważne marzenia jak na młodą Polkę.

Osoby, które pracują na stałe w europarlamencie, zauważają, że młodzi Polacy zupełnie niepotrzebnie mają ogromne kompleksy. Jakby czuli się niewystarczająco dobrzy, aby tam pracować. Słyszałam, że młode Polki, które są świetnie wykształcone i znają kilka języków, świadomie zaniżają swoje kwalifikacje i aplikują na stanowisko zwykłej sekretarki. Gdyby miały trochę siły przebicia i wiary we własne umiejętności, to mogłyby śmiało starać się o bardziej samodzielne i odpowiedzialne posady. Z moich obserwacji wynika, że w europarlamencie pracuje mnóstwo młodych Europejczyków. Mają poczucie, że Europa należy do nich. A tymczasem w Polsce panuje często przeświadczenie, że Polacy w Unii stoją co najwyżej w kolejce po dopłaty. Teraz trwa aplikacja ludzi z tzw. młodych krajów członkowskich. Chętnie zatrudnia się Polaków i Węgrów. Z czasem dojdzie do kolejnego rozszerzenia i przyjdą nowi kandydaci. Dlatego nasz czas jest teraz i trzeba go wykorzystać.

W Brukseli czułaś się turystką czy już mieszkanką tego miasta?

Pięć tygodni daje poczucie małej przynależności. Codziennie chodziłyśmy z Jagodą do pracy tą samą trasą, o tej samej porze i zaczęłam rozpoznawać twarze przechodniów. Bardzo nas urzekał jeden pan, który był stałym punktem trasy. Grał na cymbałach. Później zaobserwowałyśmy, że dołączył do niego inny muzyk, który grał na akordeonie. Każdego ranka witaliśmy się.

Jak zapamiętasz Brukselę? Co zrobiło na Tobie największe wrażenie?

Najbardziej byłam zaskoczona tym, jak różnorodne są ulice. Mieszka tam bardzo dużo mniejszości narodowych, które tworzą swoje zamknięte społeczności, a nawet swoje dzielnice. Oprócz nich są turyści i cała rzesza tzw. eurokratów, czyli pracowników instytucji europejskich. Zaskoczyła mnie właśnie ta różnorodność i to, że nawet w czasie nieciekawej pogody na ulicach jest mnóstwo ludzi. Cały czas coś się działo.

Wiem, że z Waszym wyjazdem wiązało się też kilka innych przygód.

To prawda. Położenie Brukseli pozwala na to, że można łatwo podróżować po Europie i postanowiłyśmy to wykorzystać. Razem Jagodą pojechałyśmy do Rotterdamu i dwa dni spędziłyśmy w Amsterdamie. Kolejna przygoda to uczestnictwo w konkursie, w którym wygrałyśmy trzydniowy pobyt w luksusowym hotelu w Nowym Jorku.

Zatem kiedy wyruszacie na podbój Ameryki?

Niestety, brakuje nam funduszy na bilety i w najgorszym przypadku nie będziemy mogły skorzystać z tej nagrody. Na razie wyjeżdżam na wakacje do Barcelony, a zaraz potem zasiadam do nauki do egzaminu aplikacyjnego.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski