https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasi zwykli bohaterowie

Jarosław Jakubowski
Robią co do nich należy, a przy okazji rzeczy nadzwyczajne. Przedstawiamy bohaterskich ludzi, którzy ryzykowali życie będąc w mundurze i po cywilnemu.

Robią co do nich należy, a przy okazji rzeczy nadzwyczajne. Przedstawiamy bohaterskich ludzi, którzy ryzykowali życie będąc w mundurze i po cywilnemu.

<!** Image 2 alt="Image 163864" sub="Dzięki uszczelnieniu przez strażaków wrót śluzy przy ulicy Toruńskiej, okoliczni mieszkańcy mogli spać spokojnie Fot. KM PSP w Bydgoszczy">

- Prawdziwi bohaterowie są nieznani - mówi st. kpt. Jarosław Koprowski, naczelnik Wydziału Operacyjnego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. Rzeczywiście, trudno ustalić miarę bohaterstwa, kiedy praca polega na ratowaniu ludzkiego życia. Ale w pewnych sytuacjach rutyna zmienia się w prawdziwą walkę z czasem.

Była godzina 3.30 w nocy z 7 na 8 czerwca 2010 roku. Dyżurny Komendy Miejskiej Policji dostał zgłoszenie o mężczyźnie, który na placu Chełmińskim usiłuje popełnić samobójstwo. Na miejsce skierowano najbliższy patrol w składzie: st. sierż. Hubert Cichowicz i post. Hanna Giza z Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego KMP. Gdy policjanci dojeżdżali na pl. Chełmiński, samobójca zsunął się i zawisł na gałęzi. Funkcjonariusze popędzili do niego, unieśli i odcięli sznur. Wezwane pogotowie zabrało 29-latka do szpitala psychiatrycznego.

Podobnym refleksem wykazali się dwa dni później st. sierż. Krzysztof Ciudziński i post. Alicja Kempa. Pod blokiem przy ul. Bartłomieja z Bydgoszczy kobieta powiedziała im, że jej mąż chce odebrać sobie życie. Policjanci pobiegli do wskazanego mieszkania, a tam w wejściu do kuchni wisiał już 54-letni mężczyzna. Funkcjonariusze zdjęli desperata, który nie wykazywał już oznak życia. Policjanci podjęli natychmiastową reanimację, która na szczęście przywróciła bydgoszczanina do żywych.

<!** reklama>

Dwie niedawne, choć zupełnie różne akcje bydgoskich strażników miejskich, też zasługują na pochwałę. 15 grudnia pewien bydgoszczanin wrzucił psa do pracującej zgniatarki śmieci. Gdy pracownicy widząc to wyłączyli maszynę, drań wyciągnął psa i odszedł. Powiadomiony o wszystkim patrol straży miejskiej ruszył za bydgoszczaninem. Municypalnym udało się go namierzyć. Za znęcanie się nad zwierzęciem odpowie przed sądem.

Cztery dni później, pół godziny po północy, patrol wspólny policji i straży miejskiej na ulicy Mostowej usłyszał krzyki dochodzące z nabrzeża Brdy. Po chwili mundurowi zauważyli dwóch mężczyzn, którzy dryfowali w rzece i nie mogli wydostać się na strome i oblodzone nabrzeże. Funkcjonariusze pomogli im wyjść z lodowatej wody. Okazało się, że panowie są pijani, a w rzece znaleźli się wracając z imprezy i wygłupiając się nad brzegiem. Ratownicy pogotowia przybyli na miejsce poradzili delikwentom przebrać się i ogrzać. Patrol odstawił obu w bezpieczne miejsce.

Pożar stajni w Osielsku 3 września był jednym z największych, z którymi spotkała się bydgoska Państwowa Straż Pożarna w 2010 r. Szczególnie zaangażowani w akcję byli: st. asp. Marcin Przykucki, st.ogn. Artur Szczukowski i dowódca, st. kpt. Sławomir Reszkowski. Strażacy zapamiętają też nietypową akcję uszczelniania wrót śluzy przy ulicy Toruńskiej podczas tegorocznej powodzi. Zaangażowani byli: st. ogn. Roman Berendt , mł. asp. Zbigniew Kotowski, mł. asp. Jarosław Czerwiński, mł. ogn. Maciej Wierzbicki, mł. ogn. Radosław Nawrocki i st. str. Grzegorz Hipnarowicz. Pożar budynku jednorodzinnego w Jagodowie gasili 13 grudnia: kpt. Sylwester Włoszczyński i st. ogn. Jarosław Słowiński.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski