Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naprawy miejskiej infrastruktury nie mają końca

Katarzyna Idczak
Ławki, znaki drogowe, latarnie, śmietniki, płotki czy place zabaw. Infrastrukturę miejską można porównać do wyposażenia domu. Niestety, utrzymanie publicznego mienia jest droższe.

Ławki, znaki drogowe, latarnie, śmietniki, płotki czy place zabaw. Infrastrukturę miejską można porównać do wyposażenia domu. Niestety, utrzymanie publicznego mienia jest droższe.

<!** Image 3 align=none alt="Image 186638" sub="Mieszkańcy ul. Drozdów twierdzą, że do firmy, która na zlecenie zarządu dróg zajmuje się naprawą latarni, dzwonili kilkanaście razy, zanim w końcu udało się naprawić popsutą lampę. Na zdjęciu pani Maria. (Fot.: Tadeusz Pawłowski)">

Mała uliczka Drozdów na Osowej Górze. Tu pierwszą awarię latarni mieszkańcy zgłosili pod koniec października ubiegłego roku. Od tego momentu nauczyli się numeru interwencyjnego na pamięć. - Ekipa fachowców przyjeżdżała na naprawy już kilkanaście razy. Było tak, że po kilku dniach światło znowu gasło. Dzwoniłyśmy z sąsiadką na zmianę. Ona mieszka najbliżej feralnej latarni i w tych ciemnościach próbowali się włamać do jej domu - opowiada pani Maria. - Nawet się nad tym nie zastanawiałam, ale jak przez przypadek zadzwoniłam po pomoc do Enei, usłyszałam, że to miejskie oświetlenie, a konserwacją zajmuje się prywatna firma. Wiadomo, w takim układzie częste naprawy są w jej interesie...

Pod latarnią najciemniej?

To dość odważna hipoteza. Szczególnie, że nie dalej niż w ubiegłym roku miasto weszło w konflikt z firmą Enea właśnie w kwestii rachunków za konserwacje punktów oświetleniowych. Wyliczano na przykład, że technicy Enei wykonują bieżące naprawy za blisko 30 zł od lampy, a zlecając to samo firmie wyłonionej w przetargu naprawa miała kosztować 13 zł. Jeśli chodzi o ul. Drozdów bydgoscy drogowcy przedstawiają nieco inny grafik napraw. - Tylko trzy razy podejmowaliśmy tam interwencję - zapewnia Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Dwie pierwsze naprawy związane były z zamknięciem bezpiecznika, a kiedy awaria wystąpiła po raz trzeci, dokonano dokładnego przeglądu i okazało się, że usterka powstała na skutek uszkodzenia izolacji kabli, które są zakopane pod ziemią. Kilka dni temu ostatecznie udało się to naprawić. Nie były to skomplikowane interwencje. Nie są to też bajońskie sumy.

<!** reklama>10 tysięcy latarni w Bydgoszczy jest własnością miasta, a w zarządzie Enei jest ich dwa razy więcej. Na zlecenie zarządu dróg wykonuje się blisko 8 tysięcy napraw oświetlenia rocznie.

OC na znaki

Postawienie nowej wiaty przystankowej kosztuje ok. 15 tysięcy złotych. - Wymiana zbitej szyby to też niemały wydatek, bo to specjalne szkło, podobne do tego, z którego wykonuje się przednie szyby samochodowe. Kiedy się je zbije, kruszy się na małe kawałeczki - wyjaśnia Krzysztof Kosiedowki. - Nie mogę jednak powiedzieć, ile wydajemy na konkretne bieżące naprawy, bo dysponujemy pulą pieniędzy przeznaczoną ogólnie na utrzymanie ulic.

Jak zapewniają drogowcy, renowacja czy wymiana znaków drogowych czy latarni, które ucierpiały w wyniku wypadków samochodowych, nie nadweręża kieszeni podatników. Najczęściej udaje się bowiem ustalić sprawcę, a naprawę szkód pokrywa jego ubezpieczenie.

Ławki, kosze na śmieci, donice, małe płotki, poręcze czy skradzione pokrywy kanalizacyjne - to elementy infrastruktury miejskiej, które najczęściej pojawią się na liście bieżących napraw i interwencji. - W ubiegłym roku na remonty ławek wydaliśmy ponad 60 tysięcy złotych. Niestety, dewastacja jest tak ogromna, że musielibyśmy przeznaczyć przynajmniej 200 tysięcy złotych, aby pokryć wszystkie szkody - stwierdza Hanna Pawlikowska, dyrektor ratuszowego wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. - Betonowe kosze na odpady rozbite w drobny pył, połamane płotki, wymalowane poręcze - na naprawę tego typu zniszczeń jest osobna pula pieniędzy. Rocznie wydajemy na to ok. 90 tysięcy złotych. Wszystkie naprawy realizują firmy zewnętrzne, wyłonione w przetargu. Najczęściej, najbardziej konkurencyjna pod względem ceny jest Spółdzielnia Socjalna „Bydgoszczanka”.

Huśtawka na serwis

Osobnym tematem są place zabaw. Ratusz „opiekuje się” 32 placami na terenie Bydgoszczy, a konserwacje wszystkich obiektów zleca się specjalnym firmom. W sezonie zimowym przeglądy wykonuje się dwa razy w miesiącu, a latem przynajmniej raz w tygodniu. - To przede wszystkim uzupełnianie śrub i brakujących elementów oraz malowanie urządzeń - tłumaczy Sylwia Kubiś, kierownik referatu rozliczeń finansowych i spraw administracyjnych. - Bieżące utrzymanie placów zabaw kosztuje miasto ok. 120 tysięcy złotych rocznie. W tym sezonie przeznaczymy też dodatkowe fundusze - 70 tysięcy złotych na renowację trzech dość drogich urządzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!