Ryszard Częstochowski, poeta, były szef poradni "Monaru" w Bydgoszczy twierdzi, że padł ofiarą prowokacji: - W środę około godziny 7.30 rano, gdy szykowałem syna do szkoły, zapukali do drzwi trzej funkcjonariusze Służby Celnej. Niczego nie znaleźli...
- Powiedzieli, że mają donos jakobym posiadał dużą ilość papierosów bez znaków akcyzy. Powiedzieli, że mają rozkaz z Warszawy. Zgodziłem się, żeby weszli do środka i sprawdzili mieszkanie. Przeszukali też z psem piwnicę. Oczywiście niczego nie znaleźli, bo żaden z domowników nie pali. Dopiero po ich wizycie zasięgnąłem opinii prawników, którzy stwierdzili, że doszło do naruszenia moich dóbr osobistych - mówi Ryszard Częstochowski.
Bydgoszczanin podejrzewa, że donos mógł pochodzić ze środowiska narkomańskiego, politycznego (Częstochowski opuścił PO i przeszedł do Ruchu Palikota) albo - literackiego.
Rzecznik prasowy Izby Celnej w Toruniu Mariusz Ziarnowski twierdzi, że czynności funkcjonariuszy były zgodne z prawem. - Na podstawie informacji z wiarygodnego źródła, którego nie mogę ujawnić, poprosiliśmy o możliwość dokonania dobrowolnych oględzin, a nie przeszukania, na które musielibyśmy mieć nakaz prokuratora. To rutynowe działania. Jedyne, co mogło tego pana zaniepokoić, to wczesna pora tej wizyty - mówi Ziarnowski.
- Napiszę skargę do Urzędu Celnego - zapowiada Częstochowski.