https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw jest matematyka

Jarosław Hejenkowski
Najbliższe szkoły mistrzostwa sportowego są w Toruniu i Bydgoszczy. Inowrocław takiej nie ma i pewnie na razie miał nie będzie. Ale wysyłanie młodych do innych miast bywa ryzykowne.

Najbliższe szkoły mistrzostwa sportowego są w Toruniu i Bydgoszczy. Inowrocław takiej nie ma i pewnie na razie miał nie będzie. Ale wysyłanie młodych do innych miast bywa ryzykowne.

<!** Image 2 align=left alt="Image 159243" sub="Młodych talentów w regionie jest sporo, choćby pływackich czy koszykarskich. Dariusz Sikora (w jasnoniebieskiej koszuli z zawodnikami Kasprowicza) twierdzi, że jest ich tyle, że jedna lub dwie klasy typowo sportowe mogłyby w Inowrocławiu funkcjonować / Fot. Jarosław Hejenkowski/Nadesłana">Każdy trener w mieście miał do czynienia z przypadkiem „zmarnowania” talentu przez konieczność wyboru między sportem a nauką. Dlatego dobrze jest, aby młody i perspektywiczny zawodnik znalazł się szybko w szkole, gdzie nauczyciele z wyrozumiałością podchodzą do codziennego trenowania. - Niestety, u nas jeszcze tego nie ma, dlatego gdy zawodnik skończy gimnazjum, nie ma już czasu na trenowanie - mówi Jarosław Molenda, trener pływaków Delfina. - Najczęściej na pierwszym miejscu jest matematyka czy język polski, co odbija się na rezultatach sportowych - dodaje.

Nauczyciele mają także swoje racje. Przecież ich zadaniem jest uczyć, aby młodzież umiała czytać, pisać i dodawać. Szkoleniowcy też to, oczywiście, rozumieją.

<!** reklama>- Mam na uwadze nie tylko dobro zespołu. Zawodnikom mówię, że najpierw nauka, a zaraz potem treningi - zaznacza trener koszykarzy Kasprowicza, Dariusz Sikora.

<!** Image 3 align=right alt="Image 159243" >Czasem więc młody talent staje na rozstaju dróg i wybór odpowiedniej może zaważyć na całym jego życiu. Naturalnym wydaje się wysłać największe talenty do szkoły sportowej. Są jednak pewne „ale”.

- Nie sądzę, aby dobrym pomysłem było wysyłanie młodych, zdolnych zawodników do szkół mistrzostwa sportowego. Są oni wtedy daleko od domu i woda sodowa może uderzyć im do głowy - twierdzi Jarosław Molenda, trener Delfina.

Dariusz Sikora także potwierdza, że wszystko zależy od perspektywy. Uważa, że granicę wysyłania do takiej placówki należy podnieść do szkoły średniej, a nie gimnazjum.

- Z perspektywy koszykówki, im szybciej młodzież tam puścimy, tym lepiej - podkreśla rozmówca „Expressu”, który uważa, że Inowrocław mógłby zdobyć się na stworzenie jednej lub dwóch klas typowo sportowych. - To przecież nie zależy od wielkości miasta - mówi Dariusz Sikora i dodaje że w Inowrocławiu i okolicach jest wystarczająca liczba talentów, aby zapełnić jedną czy dwie takie klasy.

Na razie w poszczególnych szkołach funkcjonuje coś na wzór klas para-sportowych. Wszystko zależy bowiem od wuefisty. Są miłośnicy futbolu, tenisa czy lekkoatletyki. Wynajdują w placówce talenty ze swoich dyscyplin i szlifują je. To dzięki Marcinowi Kozłowskiemu dziewczęta z „szóstki” odnoszą duże sukcesy jako piłkarki, a podopieczne Justyny Jakubowskiej z Gimnazjum nr 3 błyszczą na bieżniach lekkoatletycznych.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski