[break]
Fundacja PiN powstała w połowie maja br. z inicjatywy Grażyny Rybki, która jest prezesem zarządu. Działalność tę prowadzi wraz ze swoim mężem - Wojciechem Rybką. Fundację tworzą pracownicy firmy Drozapol- Profil SA, której siedziba mieści się w Bydgoszczy w Łęgnowie. Jej celem jest pomoc młodym ludziom, którzy z powodu złej bądź niestabilnej sytuacji materialnej nie mają pieniędzy na podjęcie studiów.
To niewiele kosztuje
- Zanim fundacja powstała, pracownicy firmy bardzo angażowali się społecznie. Nasza wcześniejsza działalność obejmowała, między innymi, pomoc powodzianom. Wspieraliśmy też dom dziecka i dom samotnej matki - mówi Grażyna Rybka, prezes zarządu. - Dotąd fundowaliśmy również obiady dla biednych dzieci z Gimnazjum nr 24. Dzięki temu, że nadaliśmy fundacji ramy organizacyjne, mogliśmy zwiększyć ich liczbę. Chcielibyśmy, żeby do naszej działalności przyłączyły się też inne firmy - dla prezesa korporacji 4 - 5 tysięcy złotych rocznie to wcale nie jest tak dużo.
Fundacja zwraca się również do uczniów z klas maturalnych, oferując pokrycie kosztów kursów przygotowujących do matury. - Liczę na zaangażowanie nauczycieli. To oni wiedzą najlepiej, czy i w jakim kierunku ich uczniowie przejawiają szczególny talent. Niestety, nie każdy młody człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że ma wielkie możliwości. Nie dostaliśmy jeszcze zbyt dużo zgłoszeń od młodych ludzi, ale mam nadzieję, że dzięki szkołom to się zmieni - mówi Grażyna Rybka.
Młody geniusz
Jednym ze stypendystów fundacji Pomoc i Nadzieja jest Michał Kuźba. Pani prezes mówi o nim ,,młody geniusz” - jest laureatem wielu olimpiad ogólnopolskich i międzynarodowych, a liceum skończył z wynikiem 5.0.
- Zwróciłem się z prośbą o pomoc do PiN, ponieważ rozpoczynam studia informatyczne w Warszawie, gdzie koszty utrzymania są bardzo wysokie - mówi Michał. - O tym, że fundacja oferuje swoją pomoc, dowiedziałem się ze szkoły od nauczycielki matematyki. Chciałbym w przyszłości wspierać fundację.
Nieś dobro dalej
To właśnie motto fundacji. Pracownicy nie pobierają żadnego wynagrodzenia za swoją działalność. Oczekują, że w przyszłości podopieczni fundacji trafią na kogoś, kto też będzie potrzebował pomocy, wesprą go na miarę swoich możliwości.
- Studenci ofiarują fundacji swoje zdolności, talenty - mówi Agnieszka Łukomska z PiN. - Mogą pomagać przy organizowanych przez nas imprezach. Mogą działać jako wolontariusze - pomagać innym podopiecznym fundacji w tym, w czym są dobrzy, na przykład udzielać korepetycji. To fajna sprawa. Przecież to przyjemność móc kogoś wesprzeć.