Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepszą obroną jest atak

Paweł Antonkiewicz
- Na turniejach szachowych w Nakle startował klan Wiśniewskich: ojciec, dwaj bracia i jeszcze kuzyn - mówi Jarosław Wiśniewski, szachista z Występu.

- Na turniejach szachowych w Nakle startował klan Wiśniewskich: ojciec, dwaj bracia i jeszcze kuzyn - mówi Jarosław Wiśniewski, szachista z Występu.<!** Image 2 align=none alt="Image 193744" sub="Jarosław Wiśniewski szachy poznawał w sekcji Nakielskiego Ośrodka Kultury, teraz ją prowadzi i sam szkoli młodych miłośników gry">

Czy oprócz szachów interesuje Pana inny sport?

Oczywiście! Lubię tenis, siatkówkę i żużel. Do niedawna grywałem na korcie w Nakle, ale od dwóch lat nie udaje mi się to. Przez cały rok za to gram w siatkówkę - latem na boisku w Potulicach, a zimą z kolegami w sali Gimnazjum nr 3. Jestem też kibicem żużla od czasu, kiedy w 1993 roku brat zabrał mnie do Bydgoszczy na derbowy mecz Polonia - Apator. W bydgoskiej drużynie jeździł wtedy mistrz świata Sam Ermolenko. A ja potem potrafiłem jechać na zawody nawet do Częstochowy.<!** reklama>

To wcale nie jest podobne do szachów.

Szachy to też sport, choć rzeczywiście inny. Też jednak wyzwala emocje, zapewnia rozrywkę startującym i kibicom, budzi ducha współzawodnictwa i rywalizacji. No i w szachach także o coś się gra, chce się wypaść najlepiej. Moje zachowanie na korcie czy boisku - niektórzy mówią, że zbyt ambitne - ukształtowało się przy szachownicy. Gram ofensywnie, bo uważam, że najlepszą obroną jest atak, choć o obronie nie wolno zapominać. Tego też uczę swojego syna.

A kiedy te szachy się zaczęły?

Byłem dzieciakiem, miałem 6 lat, kiedy zacząłem podpatrywać, jak w szachy gra mój ojciec. Nauczył się tego w wojsku i potem często grywał. Zapraszał do domu znajomych na spotkania szachowe. Grali też z nimi moi dwaj starsi bracia. Nikt mnie specjalnie nie uczył zasad gry, a na turniejach szachowych w Nakle startował wtedy klan Wiśniewskich: ojciec, dwaj bracia i jeszcze kuzyn Janusz Woźniak. Ja się uczyłem od nich. Czasem udawało mi się ograć starszych, co sprawiało wielką radość.

Nikt Panu nie mówił, jak grać? Nie uczył otwarć i mistrzowskich zagrań, analizy wielkich partii?

Najwięcej nauczyłem się od brata Bogdana i kuzyna Janusza Woźniaka, który też szkolił nas w sekcji działającej w Nakielskim Ośrodku Kultury. Prowadził ją wtedy nieżyjący już Jan Siudziński.

Ma Pan swoich ulubionych mistrzów szachownicy?

Nie mam, ale fascynującą postacią był Jose Raul Capablanca z Kuby, uważany za genialne dziecko szachów. Tylko po obserwacji gry ojca wygrał z nim pierwszą partię.

Coś Pan jednak łyknął z historii gry, a podejrzewam i z teorii.

Tak, ale to stało się dość późno, mało o tym wiedziałem zdobywając pierwszą kategorię szachową. To że teraz coś wiem zawdzięczam, podobnie jak niektórzy inni szachiści z Nakła, Krzysztofowi Michalakowi. On o szachach nie tylko dużo wie. On ma też imponująca bibliotekę im poświęconą, chyba ponad 400 książek. Sprowadza je z całego świata - napisane są po angielsku, niemiecku i rosyjsku; płaci za nie dolarami, euro i dzieli się tą wiedzą z nami.

W byłym Związku Radzieckim szachy były ponoć w szkole obowiązkowe?

I bardzo dobrze. Uważam, że gra rozwija pamięć i umiejętności kojarzenia. Nie mam zdolności matematycznych, ale łatwo uczę się języka obcego. Jestem pewny, że to dzięki ćwiczeniu pamięci przy szachownicy. Mój pięcioletni syn Wiktorek też doskonale zapamiętuje, bez problemu liczy do dwudziestu po polsku i angielsku.

Wiktorek, to zapowiedź powrotu szachowego klanu Wiśniewskich?

Chciałbym. W sekcji jest też jedenastoletnia córka Weronika, ale czy długo w niej wytrwa, nie wiem. Na razie ściągnęła do nas jeszcze dwie koleżanki, a jesienią przyjdzie następna i będziemy mieli ładną sekcję.

Ilu zawodników liczy sekcja?

To się zmienia. Było już 24 dzieci, a teraz jest 6, przychodzi też kilku dorosłych. Startujemy w lidze okręgowej, a przed dwoma laty graliśmy jeszcze w trzeciej. Możemy wystawić jedną drużynę, a wkrótce, myślę, że będą dwie. Organizujemy turnieje o randze wojewódzkiej i lokalnej. Martwi mnie, że przychodzi na nie tak mało szachistów z Nakła, a wiem, że jest ich wielu. Cieszy za to, że wspiera nas Ludwik Pazderski, który ma uprawnienia sędziowskie i przed laty prowadził sekcję. No i możemy liczyć na wsparcie władz gminy, starostę i dyrektora ośrodka kultury. A ciekawych tego co robimy zapraszam na naszą stronę www.szachy.vgh.pl.

  • Jarosław Wiśniewski, mieszkaniec Występu 

Nakielanin z urodzenia, teraz mieszkaniec Występu, urzędnik państwowy po studiach administracyjnych, szachista z zamiłowania. Od kilkunastu lat prowadzi sekcję szachową w Nakielskim Ośrodku Kultury, w której szkoli młodych zawodników i gra w drużynie występującej obecnie w wojewódzkiej lidze okręgowej, organizator imprez szachowych o randze lokalnej i wojewódzkiej. Członek Zarządu Kujawsko-Pomorskiego Związku Szachowego. Miłośnik tenisa, siatkówki i darta, którym nie tylko kibicuje, ale i sam gra, kibic żużla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!