

Michał Gliwa (Sandecja Nowy Sącz)
Cztery lata temu opuszczał Ekstraklasę jako bramkarz-parodysta. Śmiano się wtedy z jego kiksów i proponowano zmianę zawodu. Tymczasem – cytując klasyka – wrócił silniejszy! W historycznym awansie Sandecji wprawdzie wiele nie pomógł (pięć występów), ale już na tzw. salonach udowodnił przydatność. Jego interwencje zapamiętamy na długo. Podobną metamorfozę przeszedł chyba tylko następny piłkarz, którego zobaczycie w tej jedenastce...

Bartosz Rymaniak (Korona Kielce)
Tak jak Gliwa boczny obrońca Korony również nie miał dotąd najlepszej prasy. Częściej lądował w antyjedenastkach niż pośród bohaterów. To się zmieniło w tym sezonie. Dokonał przeobrażenia godnego uwagi. Nigdy nie słynął z dryblingu, a nagle zaczął z niego korzystać i to z powodzeniem. W wielu meczach potrafił też zabiegać rywali. Trzy razy trafił do siatki.

Ivan Runje (Jagiellonia Białystok)
Bez niego trudno wyobrazić sobie obronę "Pszczółek". Tak jak w zeszłym sezonie tak i w obecnym jest jej prawdziwym liderem. Dowody? Konkrety? Liczby? Pod jego nieobecność drużyna pozwoliła wbić sobie aż dziewięć bramek w czterech meczach! (m.in. cztery bramki z Arką Gdynia i trzy z Lechią Gdańsk).