[break]
- Otrzymałem wyrok sądowy, w którym nakazano mi wpłatę nawiązki na konto „Wiatraka”. Wiem, że ta fundacja potrzebuje teraz pilnie pieniędzy na swoje inwestycje, ale są jakieś granice przyzwoitości. Żeby przez sąd wyciągać od ludzi kasę? Nie mam nic przeciwko nawiązce. Zapłacę. Tylko wolałbym oddać pieniądze na inny cel niż organizacja katolicka. Może być nawet schronisko dla zwierząt - poskarżył się nasz Czytelnik.
Nawiązka to część wyroku
- Nie ma takiej możliwości. Jeśli w prawomocnym wyroku sąd wskazuje konkretną instytucję jako cel nawiązki, to nie można sobie wybrać innej - tłumaczy Roger Michalczyk, prezes Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Zaznacza jednocześnie, że kwestia wyboru konkretnego beneficjenta nawiązki jest niezależną decyzją sędziego. - Zasądzenie nawiązki to element wyroku. Nie wyobrażam sobie, żeby którykolwiek sąd odważył się na odgórne sugestie w tym zakresie. To byłoby niedopuszczalne.
Kwestię nawiązek sądowych regulują przepisy Kodeksu karnego, znowelizowane w 2012 roku. Wcześniej nawiązka, występująca jako jeden z ośmiu dostępnych w polskim prawie środków karnych, mogła być zasądzona na rzecz pokrzywdzonego albo bezpośrednio dla konkretnej organizacji społecznej na jej cele statutowe. Ważne było jedynie, by te cele zgadzały się mniej więcej z charakterem popełnionego przestępstwa. Sprawca wypadku komunikacyjnego płacił na rzecz stowarzyszeń, zajmujących się pomocą ofiarom wypadków, skazany za chuligaństwo lub wandalizm miał obowiązek wspomóc finansowo fundacje, działające w kierunku ochrony mienia itp. Wysokość nawiązki nie mogła przekroczyć kwoty 100 tysięcy zł.
Lista po staremu była dłuższa
Sędziowie mieli do dyspozycji ok. 900 instytucji pozarządowych, widniejących w centralnym wykazie, prowadzonym przez Ministerstwo Sprawiedliwości i całkowitą dowolność w wyborze beneficjenta nawiązki. Problem polegał jedynie na tym, że do wykazu łatwo było się dostać każdej organizacji, bez względu na jej rzetelność i wiarygodność. Problemem była też słaba ściągalność nawiązek, co z kolei wpływało demoralizująco na skazanych. Wprawdzie obdarowywane podmioty musiały się raz w roku rozliczać ze sposobu wykorzystania otrzymanych za pośrednictwem sądu środków, ale jedyną sankcją w razie wykazania nieprawidłowości było wykreślenie organizacji z wykazu.
Od trzech lat obowiązują nowe zasady. Wykaz ministerialny wprawdzie nadal funkcjonuje, ale są w nim tylko organizacje prowadzące terapię lub profilaktykę narkomanii.
- Tylko w przypadku tak zwanych przestępstw narkotykowych zasądzamy nawiązki po staremu, ze wskazaniem konkretnych instytucji. We wszystkich pozostałych przypadkach nawiązki przyznawane są na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i rozdzielane centralnie - poinformowano nas w jednym z wydziałów Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.
Wykazów brak!
Blisko dwie godziny zajęło nam ustalenie, że żaden z wydziałów nie ma w swoim sekretariacie ministerialnego wykazu. W końcu odesłano naszego reportera do samego prezesa Sądu Okręgowego, a ten, nie kryjąc zakłopotania, zaproponował odnalezienie wykazu za pośrednictwem serwisu prawniczego LEX.
- Nie mamy tutaj żadnego wykazu. Sędziowie sami nam piszą w wyrokach, na którą instytucję ma być przeznaczona nawiązka, a my wchodzimy tylko w Internet, sprawdzamy adres i na tej zasadzie wykonujemy wyrok. Właściwie powtarzają się trzy bydgoskie organizacje, Fundacja „Wiatrak” oraz poradnia i ośrodek „Monaru” - powiedziano nam w jednym z sekretariatów sądu. - Mam tylko nadzieję, że sędziowie sobie to aktualizują na bieżąco. Zresztą mamy potwierdzenia z tych instytucji, że pieniądze są przekazywane - dodaje pracownik administracji bydgoskiego sądu.
Dopiero, gdy spanikują
Poprosiliśmy Fundację „Wiatrak” o informację na temat wielkości sądowych nawiązek, wpływających na jej konto. Nie otrzymaliśmy jej. Udało nam się natomiast ustalić wpływy na konto poradni „Monaru”, działającej przy ul. Bohaterów Kragujewca. Nie są imponujące.
- Nie są to wielkie kwoty. Rocznie otrzymujemy z tytułu nawiązek około 6 tysięcy złotych. Zasądzane są różne kwoty, od 500 złotych do 2 tysięcy złotych. Niestety, większość podsądnych nie wywiązuje się z tego obowiązku. Dopiero kiedy sąd się zainteresuje i wkroczy kurator, panikują i zaczynają spłacać nawiązkę w ratach po 50 albo nawet 30 złotych miesięcznie - powiedziała nam Bogna Kotulak, kierowniczka poradni.