Główne trofeum wykonane z brązu i ważące około 15 kg wznieśli w górę piłkarze Jagiellonii Białystok. W meczu rozgrywanym na stadionie Zawiszy pokonali 1:0 I-ligową Pogoń Szczecin.
<!** Image 2 align=right alt="Image 150269" sub="Bardzo dobrze spisujący się w bramce szczecińskiej Pogoni Radosław Janukiewicz skapitulował tylko raz - w 49. miucie po uderzeniu Andriusa Skerly (z nr 5 na koszulce) Fot. Tadeusz Pawłowski">Przez całe spotkanie drużyna z ekstraklasy miała zdecydowaną przewagę. Oddała jedenaście strzałów, w tym cztery w światło bramki przy zerowym wyniku Pogoni. Wykonała też 15 dośrodkowań przy 6 rywali.
Już w 3 minucie dobrze dysponowanego bramkarza Pogoni Radosława Janukiewicza mógł pokonać bardzo aktywny na placu boju Kamil Grosicki. Popularny „Grosik” kilkakrotnie w całym spotkaniu wyprzedzał, mijał obrońców Pogoni i wystawiał piłkę „na tacy” Tomaszowi Frankowskiemu.
„Portowcy”, którzy mogli jedynie zaimponować warunkami fizycznymi, bardzo rzadko stwarzali zagrożenie, a po jednym z wypadów na początku meczu Marcin Bojarski mógł zdobyć gola. Choć faul był ewidentny, Robert Małek ukarał żółtą kartką... poszkodowanego. A to przecież czerwona należała się zawodnikówi „Jagi”. - Karny nam się należał i to bez dyskusji - stwierdził po meczu „Bojar” (faul był przed linią pola karnego).
<!** reklama>- Jagiellonia była od nas lepsza, to fakt, lecz sędzia był najsłabszy na boisku - mówił po wręczeniu nagród Robert Dymkowski, dyrektor ds. sportowych Pogoni.
Trener Piotr Mandrysz: - Niestety dla nas, spotkanie ustawiła szybko strzelona w drugiej połowie bramka.
Gol padł po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Do piłki doszedł Andrius Skerla i z bliska dopełnił formalności. Później oglądaliśmy strzał w poprzeczkę jednego z graczy Pogoni i festiwal niewykorzystanych sytuacji ze strony „Jagi”.
<!** Image 3 align=right alt="Image 150269" sub="Radość zdobywców PP nie miała końca. W środku szczęśliwy trener Jagiellonii Białystok, Michał Probierz, z prawej Piotr Klepczarek Fot. Tadeusz Pawłowski">Historyczny sukces w 90-letniej historii klubu sprawił, że piłkarze Jagiellonii długo razem z kibicami świętowali go na boisku. Na trybunie głównej pojawili się dopiero po wielu prośbach.
Pod nieobecność prezesa PZPN Grzegorza Laty (był na finale Ligi Mistrzów) puchar wręczył Antoni Piechniczek. Spotkanie oglądał też selekcjoner Franciszek Smuda.