https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na świat będzie patrzył z góry

Andrzej Karnowski
Po mszy świętej w nakielskiej farze na cmentarz komunalny przybyły setki mieszkańców Nakła, aby pożegnać popularnego motolotniarza, pilota i biznesmena.

Po mszy świętej w nakielskiej farze na cmentarz komunalny przybyły setki mieszkańców Nakła, aby pożegnać popularnego motolotniarza, pilota i biznesmena.

<!** Image 2 align=right alt="Image 32234" sub="Rodzina i tłumy mieszkańców Nakła pożegnały wczoraj na nakielskim cmentarzu wybitnego pilota Karola Kubita, który w roku 1994 wywalczył w Poznaniu tytuł drużynowego mistrza świata w motolotniarstwie">„Tańczył w niebiosach na skrzydłach radości”, „Bóg dał Mu wieczne skrzydła” - recytowano wiersz „Tata”, poświęcony Karolowi Kubitowi. Żegnali Go koledzy, przyjaciele, dziękowali za przyjaźń i dobro. Obiecywali spotkanie w górze. Żegnali druha z przestworzy. Nad cmentarzem krążyły motolotnia i lekki samolot, które chwilami obniżały lot nad tłumem żałobników.

- Boję się jak każdy - mówił dwa lata temu. - To sport bardzo niebezpieczny. Jak się tyle lat lata, ma się pełną świadomość zagrożenia. Dlaczego zatem latam? Może dlatego, że odrywając się od ziemi łatwiej trafiam do innego świata, w którym zachowanie chmury czy prądu powietrza jest przewidywalne. Może także dlatego, że latanie zapewnia mi relaks, pozwala zostawić codzienne problemy na ziemi. Na niej jest trudniej. Z góry widać świat inaczej.

<!** reklama left>Ostatni raz oglądał ten świat z podniebnej perspektywy nad bydgoskim lotniskiem, w minioną sobotę, kwadrans po dziewiętnastej. Podczas pokazu ewolucji na swoim ultralekkim dwupłatowcu FK-12 „Comet” runął na płytę lotniska. Jako pasażer towarzyszył mu kolega z Bielska-Białej, który również poniósł śmierć.

Pierwsze dwa skrzydła zrobił sobie z kartonów po maśle i sznurków. Pierwszy skok oddał z betonowego płotu we Włocławku. Marzył, aby zostać pilotem myśliwca. - Nie wyszło - mówił. Ale szybował na lotniach i pilotował samoloty.

Trzy lata temu z kolegą Januszem Szyszką, też nakielaninem, byli sędziami w rajdzie syberyjskim. Przemierzyli samochodem trasę z Gdańska do Magadanu w azjatyckiej części wielkiej Rosji.

Jego wielką pasją było też pilotowanie samolotów. Lubił wielkie wyzwania, nie stronił od sportów ekstremalnych, ale unikał brawury.

Był świetnym, rozważnym pilotem, którego niezwykle cenili przyjaciele z Aeroklubu Bydgoskiego. FK-12 „Comet”, za którego sterami zginął, nie był Jego pierwszym samolotem. Zaczynał od ukraińskiego A-20, potem był A-22. Na tym drugim zajął trzecie miejsce w otwartych mistrzostwach Hiszpanii. Comet, produkowany na niemieckiej licencji w Krośnie, był jego ostatnim samolotem.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski