- Trzeba oddać plac Piastowski z powrotem mieszkańcom. Nie może być tak, że ktoś prywatyzuje przestrzeń publiczną - uważa Jan Gordon, bydgoski artysta.
- Sprawą próbowałem zainteresować władze już wcześniej. Było to jednak krótko przed wyborami i odradzano mi wywoływanie tego tematu, gdyż groziło to konfliktem, a przez to nikt by tego pomysłu nie poparł. Ale teraz mamy doskonałą, może nawet jedną z ostatnich okazji do tego, by coś u nas zmienić. Właśnie są opracowywane plany zagospodarowania centrum miasta. Jeśli pozostaną w nich funkcje targowiska stałego, sprawa będzie przegrana - uważa Jan Gordon.
Bydgoski artysta ma - przynajmniej jego zdaniem - propozycję, która powinna zadowolić wszystkich. I zwolenników radykalnego oczyszczenia placu z targowych budek, jak i tych, którzy do kupowania w tym miejscu się przyzwyczaili. To tymczasowe targowisko. Podobne funkcjonują w wielu miastach Europy i są czymś oczywistym.
- Widziałem takie rozwiązania choćby w Brnie. Tam od rana do wczesnego popołudnia pojawiają się na placu sprzedawcy i kupujący. Po jakimś czasie, powiedzmy o godzinie 14, przyjeżdża specjalna ekipa, która plac sprząta i chwile później jest on do dyspozycji mieszkańców. Także w weekend jest tam wiele przestrzeni do wspólnego zagospodarowania. Dlaczego nie zrobić czegoś takiego u nas? Kupcy byliby zadowoleni, bo nadal w tym samym miejscu prowadziliby handel, kupujący mieliby blisko po swoje ulubione towary, a po południu plac należałby do ludzi. Wystarczy zlikwidować płot, który w ogóle zamyka to miejsce na cztery spusty i zapisać, że handel odbywałby się nie w paskudnych budach, ale z ruchomych platform czy samochodów, które po zakończeniu odjeżdżałyby z placu. Przecież sprzedawcy i tak przyjeżdżają tutaj samochodami, a po godzinie piętnastej niewiele tu sprzedających i kupujących. Funkcje magazynową, jeśli byłoby to potrzebne, mogłyby pełnić obecne szalety, z których też niewiele osób korzysta. Wiem, co mówię, mieszkam niedaleko, sam na placu robię zakupy. Jeśli wszystko będzie dobrze pomyślane i zorganizowane, wszyscy będą zadowoleni - uważa Jan Gordon.