Sprawdziliśmy, czy przeciętny bydgoszczanin ma szansę skontaktować się bezpośrednio z urzędnikami, zajmującymi najważniejsze stanowiska w mieście.
Piotr Krzystek, prezydent Szczecina, udostępnił w sieci numer swojego telefonu komórkowego i od tego czasu swoje problemy mieszkańcy zgłaszają mu bezpośrednio. Władze Bydgoszczy nie mają zamiaru pójść w jego ślady. Możemy więc korzystać jedynie z numerów stacjonarnych, które znajdziemy na stronie internetowej bydgoskiego ratusza. Postanowiliśmy sprawdzić, z kim uda nam się w ten sposób skontaktować.
<!** reklama>
Na początku zadzwoniliśmy do sekretariatu prezydenta miasta.
- Dzień dobry, dzwonię w imieniu mieszkańców Błonia. Chciałbym porozmawiać o problemach komunikacyjnych i kilku naszych pomysłach na rozwój infrastruktury osiedla. Wierzymy, że pan prezydent będzie mógł nam pomóc - zaczynamy rozmowę.
Słyszymy, że prezydent prowadzi w tej chwili ważne rozmowy poza ratuszem. Pytamy więc, kiedy będzie na miejscu.
- Trudno powiedzieć. Ma dzisiaj kilka spotkań. Jeśli jednak dzwoni pan w imieniu większej grupy osób, radziłabym zapytać, kiedy dałoby się zorganizować spotkanie z mieszkańcami na osiedlu - słyszymy w sekretariacie.
Dostajemy numer, pod którym możemy umówić się na takie spotkanie. Okazuje się jednak, że najbliższe terenowe dyżury prezydenta odbędą się dopiero w przyszłym roku. Słuchawkę odkładamy jednak bogatsi o parę rad.
- Pan prezydent spotyka się indywidualnie z mieszkańcami, jeśli temat rozmowy dotyczy interwencji, która jest już w toku, ale są co do niej pewne wątpliwości. Jeśli chcemy zgłosić coś nowego, powinniśmy wpierw napisać pismo do urzędu i w odpowiedzi może zostać wyznaczony termin spotkania z którymś z zastępców pana prezydenta, zajmującym się odpowiednią dziedziną - wyjaśnia urzędniczka.
Biorąc sobie do serca informację o łatwiejszym dostępie do zastępców prezydenta miasta, próbujemy dodzwonić się do biura Grażyny Ciemniak. Z rozmowy możemy wywnioskować, że pani wiceprezydent jest w biurze, ale...
- A w jakiej sprawie pan dzwoni? Radziłabym wpierw umówić się na spotkanie - mówi sekretarka i podaje nam ten sam numer, który dostaliśmy poprzednio.
To samo rozwiązanie proponują nam w biurze Sebastiana Chmary.
- A przez telefon dałoby się porozmawiać? Jeśli nie teraz, to chociaż trochę później? - pytamy.
- Przykro mi, ale ciężko mi powiedzieć, kiedy pan wiceprezydent będzie dostępny. Ma zaplanowanych naprawdę dużo spotkań i nie wiem, kiedy będzie wolny - słyszymy w odpowiedzi.
Nie mamy szczęścia do prezydentów. Może więc uda nam się dodzwonić do przewodniczącego Rady Miasta? Próbujemy...
- Mam taki mały pomysł na interpelację - zaczynamy nieśmiało, zastanawiając się, czy zwykły bydgoszczanin ma szansę podpowiedzieć w ten sposób coś radnym.
Okazuje się, że tak. Romana Jasiakiewicza nie było wprawdzie wczoraj na miejscu, ale nie mieliśmy żadnych problemów, aby skontaktować się z wiceprzewodniczącą rady.
Anna Mackiewicz, gdy dowiaduje się, że jest pierwszym urzędnikiem, z którym udało się nam bezpośrednio połączyć, wyjaśnia, że wiele osób z Urzędu Miasta udało się na pogrzeb Dariusza Kantorskiego, dyrektora Szkoły Podstawowej nr 65. Dodaje też, że podawanie numerów komórek do publicznej wiadomości może być nieco problematyczne.
- Publiczne są numery do przewodniczących rad osiedla, jednak trzeba pamiętać, że należy dzwonić z wyczuciem. Choć dyżury pełnimy popołudniami, telefony po 22.00 to już pewien problem. Trzeba pamiętać, że radni też mają swoje życie i nie zawsze mogą od razu odebrać - mówi wiceprzewodnicząca rady.
Dodaje, że zawsze można kontaktować się przez biuro rady. W Internecie dostępne są też adresy mailowe, a wielu urzędników udziela się również aktywnie na Facebooku.
- Wbrew panującej opinii, taki sposób kontaktu też działa! - podkreśla Anna Mackiewicz.