Zobacz wideo: Bezpieczeństwo na drogach jesienią. O tym trzeba pamiętać.
- Myśliwych ściągnęły tu prawdopodobnie dziki. Byłem niedawno z rodziną w Dolinie Śmierci, teren nawet przy pomnikach był zryty przez dziki. Widać, że żerowały także w pobliżu bloków – mówi nam nasz Czytelnik z Fordonu.
Wyrok na dziki wydał, były już minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który w ten krytykowany przez fachowców sposób, zamierzał walczyć z rozprzestrzenianiem się Afrykańskiego Pomoru Świń. W Bydgoszczy co prawda pomoru nie ma, ale są dziki.
To Cię może też zainteresować
Jak twierdzą grupowicze z fejsbukowej grypy Fordońskie Góry – cud natury, którzy pierwsi zaalarmowali mieszkańców o polowaniach, na górkach widywane są też często sarny. Same polowania mają się według nich odbywać głównie na przedłużeniu ulicy Bieszczadzkiej i na terenach od strony Jarużyna.
O polowaniach informować nie trzeba
Problem, przynajmniej z punktu widzenia bydgoszczan, którzy zapuszczają się na leśne tereny w Fordonie – jest taki, że zgłaszać i zabezpieczać trzeba tylko polowania zbiorowe.
- Żadne takie zawiadomienie do nas nie wpłynęło – przyznaje Adam Dudziak, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Jedyne tego typu polowanie odbyło się jakiś czas temu na terenach pozachemowskich i zorganizowano je po to, by chronić tamtejszą infrastrukturę.
Polowania indywidualne muszą być z kolei wpisywane do ksiąg każdego z kół myśliwskich. Na terenach leśnych w okolicach Fordonu, według informacji WZK, strzelać mogą myśliwi z dwóch kół - ”Hubertusa” i „Słonki”. Jednak informacje o indywidualnych wyjściach nie są publikowane szerzej.
Myśliwi w obwodach łowieckich
Od wiosny Urząd Marszałkowski w Toruniu od wiosny prowadzi konsultacje w sprawie nowego wyznaczenia kształtu obwodów łowieckich. Bydgoszcz przesłała również swoje propozycje dot. obwodów.
- Chcielibyśmy, by obwody łowieckie nie wchodziły tak głęboko w miasto. Dlatego zabiegamy o to, by wyłączyć z obwodu łowieckiego tereny leśne wzdłuż Armii Krajowej. To trasa na Myślęcinek, wykorzystywana rekreacyjnie przez pieszych, biegaczy i rowerzystów, a także grzybiarzy czy miłośników jazdy konnej – tłumaczy Adam Dudziak.
Miasto nie zamierza jednak całkowicie „wyrzucić” myśliwych z terenu administracyjnego Bydgoszczy. - Prosiliśmy myśliwych o odstrzał dzików, które niszczyły wały powodziowe nad Wisłą. Warto też zauważyć, że fakt istnienia w danym miejscu obwodu łowieckiego nie oznacza, że tam się strzela. W wypadku miast często nagonki prowadzone są tak, by zwierzęta od terenów miejskich odciągnąć – tłumaczy dyrektor.
