Mają po kilkanaście lat, głowy pełne pomysłów i pokłady niespożytej energii. - Tylko gdzie ją rozładować, skoro tutaj nic nie ma? - pytają dzieciaki z ulicy Sygnałowej.
<!** Image 2 align=right alt="Image 87409" sub="O to, co młodzież z innych osiedli ma na wyciągnięcie ręki, Kasia, Karolina, Milena, Ewelina i Patrycja muszą stoczyć prawdziwą walkę. Na zdjęciu, między innymi, dziewczęta na swoim „boisku” Fot. Tadeusz Pawłowski">Nie wiedzą, do kogo się zgłosić i komu opowiedzieć o swoich bolączkach. Kogo poprosić o stworzenie im boiska, postawienie kilku ławek, by po lekcjach nie musiały błąkać się bezczynnie pomiędzy kolejowymi budynkami osiedla? Mają po kilkanaście lat. Z prośbą o pomoc zwróciły się do „Expressu”. - Tutaj nie ma nawet miejsca, żeby usiąść. Kiedyś siedzieliśmy na schodach noclegowni, ale ta została zlikwidowana, w jej miejscu powstaje budynek mieszkalny. Nie mamy gdzie się podziać, spotkać, żeby ze sobą porozmawiać. Ostatnio „ulokowałyśmy” się na schodku do klatki, oczywiście tam, gdzie nikt nie wchodzi, by nie przeszkadzać. Niestety, ktoś oblał go olejem samochodowym i znów „ławki” nie mamy - żali się czternastoletnia Kasia. - Rok temu zrobiliśmy sobie siatkę do gry w siatkówkę, popsuto ją. Ludzie wyganiali nas na boisko koło lasu, ale tam aż strach chodzić. Kawałek trawy i dwie zardzewiałe rurki od bramki nazywają boiskiem do gry w piłkę! Od kilku lat nie mamy placu zabaw, ani miejsca, gdzie można by usiąść. Trawniki nazywają się u nas parkami, a podwórka przypominają parkingi. Dziesięć lat temu mieliśmy plac zabaw, ale teraz stoją tam garaże - opowiada Kasia. Co więc robią po szkole? - Siedzimy na krawężniku, czasami gramy w piłkę, ale nas wyganiają. Zazwyczaj siedzimy i gadamy...
<!** reklama>Tak jak przypuszczała nastolatka, o potrzebach młodzieży z tej peryferyjnej okolicy miasta nikt dotąd nie słyszał. Jak twierdzą społecznicy, to dlatego, że nikt ich o tym nie informował. - Nikt z tego terenu nie przychodzi na nasze zebrania - mówi Jan Morawski z Rady Osiedla Bartodzieje. Odsyła do RO Bydgoszcz-Wschód. - Sygnałowa? Nie jestem pewna, gdzie to jest - słyszymy od jej przedstawiciela.
- W Bydgoszczy jest wiele miejsc, w których brakuje praktycznie wszystkiego - mówi Ewa Starosta, wiceprzewodnicząca bydgoskiej Rady Miasta, wybrana z okręgu wyborczego obejmującego, między innymi, Bartodzieje i Bydgoszcz-Wschód. - Jeśli ktoś wpadnie na jakiś pomysł, powinien zgłosić się do dyżurującego w radzie osiedla radnego, który będzie pilotował tę sprawę w ratuszu - komentuje.
Janusz Bordewicz, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska, dodaje: - To teren sąsiadujący z obszarami leśnymi, więc nie jest aż tak ubogi. Jeśli istnieje lokalna społeczność, która chce wprowadzić zmiany i ma pomysł, jak to zrobić, może zgłosić się do naszego wydziału. Pokierujemy dalej.
Do tematu powrócimy.